Etykiety

niedziela, 13 marca 2022

Akalabeth: The World of Doom - recenzja


Jak tylko odkryto, że komputery mogą służyć do tworzenia gier, pojawili się zapaleńcy, którzy marzeniem było przenieść na ekran to, czym się fascynowali. Tak powstawały pierwsze gry sportowe, strategiczne i wszystko, co wykraczało poza typową zręcznościówkę polegającą na odbijaniu piłki pałką. W drugiej połowie lat 70 pojawiły się też pierwsze, nieśmiałe jeszcze próby stworzenia gier RPG, opierających się wówczas na czysto tekstowym interfejsie. Wśród twórców takich tytułów był Richard Garriott. Po stworzeniu pewnej liczby prostych gier postanowił pójść dalej i napisać coś bardziej ambitnego. Raczej nie przewidywał, że wkracza w ten sposób na dobre do historii gier komputerowych.

Garriott nie stworzył jej z dnia na dzień - powstawała przez kilka lat, od momentu, kiedy jako uczeń liceum zaczął nad nią pracować. Wykorzystując jako testerów kolegów, którzy grali w Dungeon and Dragon, stopniowo zmieniał i rozbudowywał program. Początkowo chciał go też udostępnić jedynie kumplom, ale w pewnym momencie postanowił, że go sprzeda. "Akalabeth: The World of Doom" pojawiło się na rynku w 1979 roku. To był strzał w dziesiątkę - gra, której koszt wydania wynosił ok. 200 $ dolarów, sprzedała się w ilości 30 000 sztuk (Garriott, który zarabiał 5$ na sztuce, zdobył w ten sposób 150 000$), co w tamtych czasach było fenomenalnym rezultatem. Okazała się czymś, na co świat gier komputerowych czekał.

Założeniem Akallabeth było przeniesienie podstawowych schematów gier fabularnych na komputer.  Gracz wciela się w rolę wieśniaka, który chce zostać rycerzem. Aby stało się to możliwe, trzeba jakiegoś niezwykłego czynu. W związku z tym bohater przybywa na dwór Lorda Britisha (nick Garriotta z jego szkolnych czasów, a później oficjalna ksywka jako twórcy gier). Dostaje polecenie udania się do lochów i zabicia określonych typów potworów. Gra zawierała też krótką opowieść, która wprowadzała gracza w realia świata.

Bo stworzeniu bohatera (można wylosować jeden z wielu rodzajów statystyk), wyborze profesji (mag lub wojownik) oraz zakupie wyposażenia, gracz zostaje przeniesiony do świata, w którym toczy się rozgrywka. Zasadniczym celem jest oczywiście wędrówka przez lochy, gdzie pokonuje się potwory, zdobywa złoto i skarby. Na powierzchni można odwiedzać miasta i kupować nowy sprzęt, a także przybyć do zamku Lorda Britisha i zameldować o postępach w misji. Najważniejsze w ekwipunku jest jedzenie - każdy nasz ruch kosztuje jeden jego punkt, a gdy spadnie ono do zera, postać umiera. Każdorazowo po opuszczeniu lochu postać otrzymuje tyle HP, ile były warte zabite przez nią potwory.

Gra jako pierwsza chyba zastosowała widok FPP podczas eksploracji lochów, co w połączeniu z 3D było rewolucją. Niemal cały świat przedstawiała przy pomocy grafiki, nie zaś tekstu, jak wcześnie było w zwyczaju. Była prosta, jeśli chodzi o mechanikę, ale jednocześnie wymagająca. Przejście jej było dla wielu graczy wyzwaniem, zwłaszcza, gdy dodam, że pierwsza wersja, wydana na Apple II, nie posiadała opcji zapisu gry (tę dodano dopiero w wersji DOSowskiej). Możliwość ustawiania różnych poziomów trudności (od 1 do 10), losowo generowanie lochy oraz świat dodawały grze walor ponownego przechodzenia. Chociaż dzisiaj graficznie "Akalabeth" wygląda zapewne mega archaicznie, to w swoich czasach uchodził za grę niezwykle zaawansowaną pod tym względem, recenzenci podkreślali, że żadna inna gra nie mogła się pochwalić równie dobrą grafiką. Co nie bez znaczenia, kod gry był bardzo prosty i podatny na modyfikacje, dzięki czemu gracze mogli się bawić statystykami.  

"Akalabeth: The World of Doom" nie tylko pokazał światu, co można stworzyć na komputerze i otworzył furtkę dla gier fabularnych. Rozpoczął także karierę Richarda Garriotta, który jako Lord British miał dokonać jeszcze kilku rewolucji w obrębie gatunku dzięki swojej serii "Ultima". Rozwiązania z "Akalabeth" pojawiły się w większości gier z tego cyklu i gra ta uważana jest za "matkę" tej pomnikowej serii - w późniejszej wersji została nawet nazwana "Ultima 0", podkreślając to jeszcze wyraźniej. Nawet postacie, które występują w fabule gry - Mondain czy Lord British, pojawiły się potem w tych grach.

Obecnie możemy zagrać w "Akalabeth: The World of Doom" dzięki platformie GOG. Jest tam dostępna wersja z DOS. Różni się ona nieznacznie od oryginału - ma opcję zapisu gry, kolory czcionek i lochów, przez co jest trochę bardziej przyzna w obsłudze niż oryginał z 1979. Nie zmienia to faktu, że podstawa pozostała identyczna. Czy warto w to zatem grać? Moim zdaniem - tak. To bardzo ciekawe doświadczenie, zwłaszcza, gdy uświadomimy sobie, że gramy w niemal czterdziestoletnią grę, której zawdzięczamy tak wiele i która w swoich czasach wywołała taki hype. Nawet nie zauważycie, jak przyjdzie wam ochota sprawdzić, czy też dalibyście radę ją przejść... Ja w każdym razie tak miałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz