Etykiety

niedziela, 22 grudnia 2019

Forgotten Hill: Fall - recenzja


Od czau do czasu zdarza się, że każdy ma ochotę zagrać w coś szybkiego, krótkiego, co nie wymaga nawet czasu potrzebnego do instalowania. Przyznaję, że ja sama zawsze byłam dość scepatyczna względem gierek flashowo-javowych, widząc w nich przede wszystkim różnego rodzaju zręcznościówki. A jednak, nawet mi zdarza się czasem w coś takiego zagrać, czego dowodem jest "Forgotten Hill: Fall", będąca rasową przygodówką.

Historia jest raczej trywialna - samochód głównego bohatera psuje się na odludziu w nocy, jadąca z nim dziewczyna zaczyna panikować. Na szczęście niedaleko widać jakieś światła, które okazują się być oknami domu. Niewiele myśląc, nasz bohater udaje się tam w poszukiwaniu pomocy, by jednak szybko się przekonać, że być może wcale nie był to najlepszy z możliwych pomysłów. W domu jest bowiem ciemno, zaś niepokojące ślady wskazują, że zdarzyło się tu coś potwornego. Uzbrojeni tylko w latarkę, musimy znaleźć rozwiązanie samodzielnie.
"Forgotten Hill: Fall" jest typową przygodówką typu "weź przedmiot i go użyj", aczkolwiek zawiera kilka ciekawych rozwiązań. Przede wszystkim mamy tu nietypową kwestię widoczności. W domu panuje półmrok, co sprawia, że widzimy tylko to, co jest najbliżej kropki poruszanej przez nasz myszką. Aby zatem znaleźć niektóre z przedmiotów, musimy uważnie zbadać dane lokacje. Takie ograniczenie może niektórym przeszkadzać, ale moim zdaniem fajnie buduje nastrój gry.

Druga rzecz to pewna nieliniowość tej produkcji. Wiele akcji możemy wykonać w dowolnej kolejności i choć w grze jest narzucony pewien ogólny porządek, to ten brak ścisłej kolejności wykonywania zadań i rozwiązywania zagadek przemawia na jej plus. Stosunkowo niewielka ilość lokacji sprawia, że pogubić się tu raczej trudno. Większym problemem może być czasami znalezienie czegoś, bo nie wszystko zawsze jest widoczne gołym okiem i oczywiste. Warto wszędzie zaglądać i sprawdzać, co gdzie jak pasuje. Co ciekawe, nie wszystkie przedmioty, jakie znajdziemy w grze, mają swoje zastosowanie.
Gra ma całkiem niezły balans zagadek. Większość z nich opiera się na używaniu przedmiotów, ale jest też kilka takich opartych na logice. Drzwi są zablokowane szyframi, do których podpowiedzi znajdują się w całym domu. Przyda się mieć pod ręką kartkę albo robić sobie screenshoty z niektórych miejsc. Znajdziemy też typowe puzzle. Jak na porządną grę w klimacie grozy, mamy tu nawet możliwość śmierci, co ja osobiście bardzo sobie cenię - szkoda może, że znalazłam tylko dwa dead endy. Inna sprawa, że przy grze flashowej, większa ich ilość mogła by zniechęcić graczy. Choć trzeba pamiętać, że gra ma możliwość zapisu i kontynuacji.

Co ciekawe, gra stanowi element większej całości, jaką są gry z serii "Forgotten Hill". Ich akcja toczy się w tym samym miejscu ale w różnych momentach historycznych. Dzięki temu tworzą one jedną całość fabularną. Choć nieco różnią się od siebie grafiką czy konwencją, to przyznam, że sam pomysł mi się podoba i pewnie będę miała w planach sprawdzić inne tytuły z tej serii.

Grafika jest przyzwoita - może nieco zbyt ugładzona, jak na mój gust, ale przynajmniej czytelna i daleka od pewnego niedbalstwa i pewnej chałupniczości, które nierzadko cechują takie gierki. Przedmioty są łatwo zauważalne - w większości, bo jest kilka takich, których wypatrzenie może zająć więcej czasu, ale to raczej celowe działanie twórców.Udźwiękowienie udanie buduje nastrój, wprowadzając w paru miejscach momenty, w których możemy podskoczyć na krześle z wrażenia.
To naprawdę udana, krótka gra przygodowa, w sam raz na jeden wieczór - zwłaszcza wieczór, bo wtedy gra dodatkowo zyskuje na klimacie. Nie jest ona bardzo trudna, podejrzewam, że średnio doświadczony fan przygodówek poradzi z nią sobie w maksymalnie godzinkę, pewnie nawet i szybciej. A dostarcza przy tym tyle radochy co niejedna "duża" gra. No i jest za darmo, możemy w nią zagrać pod tym adresem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz