Etykiety

niedziela, 9 czerwca 2019

Dracula 2: Ostatnie Sanktuarium - recenzja

 Uratowawszy Minę z zamku Draculi, Jonathan Harker powraca do Londynu. Wie już, że ich prześladowca zdołał dotrzeć tam wcześniej. Dodatkowo, Mina wciąż cierpi na problemy zdrowotne związane z tym, co ją spotkało. Współpracując z doktorem Sewardem, Jonathan szuka sposobu, aby odkryć, co knuje wampir i pokrzyżować mu plany. Nie mając innego punktu zaczepienia, na pierwszy cel bierze posiadłość w Carfax, w której niegdyś ukrywał się Dracula. A tymczasem Dracula bierze się do roboty...

Po przejściu pierwszej gry z serii "Dracula", zatytułowanej: "Dracula: Zmartwychwstanie", czułam pewien niedosyt. Przy bardzo ładnej grafice i umiejętnie zbudowanym nastroju, gra pozostawiała jednak sporo do życzenia - była krótka i zaskakująco wręcz prosta. Miejscami można było odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z jakąś przydługą demówką. Dlatego do drugiej części podchodziłam z pewnym dystansem i bez nadmiernej euforii, chociaż lubię gry w klimacie grozy. Na szczęście okazało się, że "Dracula 2: Ostatnie Sanktuarium" jest grą pod każdym niemal względem lepszą od poprzedniczki.

Po pierwsze, "Dracula 2: Ostatnie Sanktuarium" jest chyba ze dwa razy (tak na oko) dłuższa od tamtej, przez co raczej nie ma szans na sytuację, że w finale będziemy mieli "Co? Już?". Fabuła na tym wyraźnie zyskała, będąc podzieloną na kilka wątków, choć niestety, nadal wszystko sprowadza się ostatecznie do ratowania damy w opałach, jakiej rolę gra Mina. Przyznam, schematyczne to bardzo i chyba o wiele bardziej bym się cieszyła, gdyby role odwrócono i to Mina musiała ratować Jonathana. No ale to byłby na tyle odważny i odchodzący od kanonu krok, że jednak twórcy się chyba na to nie byli w stanie poważyć. Niemniej, pod względem czasu i złożoności rozgrywki, mamy tu wyraźny krok na przód.

Zyskała także mechanika. Wprowadzono czasówki, czyli zadania, na których wykonanie mamy określoną ilość czasu, bo inaczej koniec. Nie nazwałabym ich specjalnie trudnymi (nie wie, czym jest trudna czasówka ktoś, kto nie próbował odzyskać trójzęba w "King's Quest 2: Romancing the Stone"), ale mile urozmaicają grę. No i fakt, że wreszcie można zginać, bardzo mnie ucieszył. Wiem, dziwnie to pewnie brzmi, ale w końcu mówimy o horrorze, nie? Co więcej, Jonathan może wreszcie używać różnych broni, aby walczyć z przeciwnikami. Oczywiście, nie zmienia to tej gry w survival horror, to nadal jest rasowa przygodówka, ale tego rodzaju dodatki bardzo fajnie ją urozmaicają.

Wzrosła także trudność zagadek - przedmiotów mamy o wiele więcej i o ile część, tak jak w jedynce, wykorzystujemy chwilę po znalezieniu, to są takie, które przeleżą nam w ekwipunku pół gry, zanim znajdziemy dla nich zastosowanie. Na dodatek, są i takie, które naprawdę trudno zauważyć, a potem mogą się okazać kluczowe.  Niestety, problemem "Dracula 2: Ostatnie Sanktuarium" jest to, że często musimy po prostu machać kursorem po całym ekranie, aby coś gdzieś zwróciło naszą uwagę. Miałam kilka takich momentów, kiedy wydawało mi się, że się zacięłam, a rozwiązaniem był jakiś minimalnie zaznaczony kawałek jakiegoś przedmiotu na ekranie. Więcej jest tutaj kombinowania z łączeniem przedmiotów. No i, co mnie osobiście bardzo ucieszyło, więcej jest też klasycznych łamigłówek. Aby rozwiązać część zagadek, musimy natomiast czytać posiadane książki i korzystać z zawartych w nich podpowiedzi lub rozszyfrować znajdujące się tam kody. 

Przy tych wszystkich zmianach na lepsze, trochę szkoda, że pozostałe kwestie nie uległy istotnej poprawie. Niewiele nadal wiemy o realiach, nie ujawniono, w jaki sposób Dracula wrócił do życia, a na to liczyłam. Zwraca ponadto uwagę skromna obsada - tak naprawdę w grze jest w sumie szczęść postaci, które wypowiadają więcej kwestii niż jedną, a tylko cztery z nich przewijają się przez cały czas gry (wliczając głównego bohatera). Jako, że cenię sobie bardzo historie, jakie opowiadają gry, tu nadal czułam wyraźny niedosyt - potencjały bowiem było więcej niż wykorzystano. Niezależnie od tego, "Dracula 2: Ostatnie Sanktuarium" sprzedała się całkiem nieźle, co sprawiło, że w ramach serii powstały jeszcze trzy dalsze tytuły.

Podsumowując, nadal chciałabym więcej niż dostałam, ale tym razem i tak było lepiej. "Dracula 2: Ostatnie Sanktuarium" to po prostu porządnie zrobiona przygodówka, nie wyróżniająca się niczym, poza tematyką, spomiędzy innych takich gier. Wciąż brakuje jej czegoś, co by naprawdę czyniło ją inną i bardziej porywającą. Niezależnie jednak od tego, fani komputerowych horrorów zapewne będą zadowoleni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz