Etykiety

niedziela, 12 kwietnia 2020

Cayne - recenzja


Gdy mowa o grach dostępnych za darmo, nierzadko pojawiają się uwagi, że jak coś jest za darmo, to dobre być nie może. W jakimś stopniu pewnie to i prawda, jednakże dzięki takim grom jak choćby "Cayne" mogę się przekonać, że nie zawsze. Bo gra ta, którą za darmo możemy pobrać z GOG, jest rasową przygodówką grozy, która może dać sporo radochy - ale i wywołać przyjemny dreszczyk. No i zmusić nas do główkowania.

Główną bohaterkę, Hadley, poznajemy w chwili kiedy trafia do szpitala w ostatnich tygodniach ciąży. Jest samotną matką, nie ma rodziny, ale znalazła się anonimowa dobra dusza, która opłaciła jej pobyt w wysokiej klasy szpitalu. Po podaniu jej środków przeciwbólowych, Hadley zapada w sen, z którego budzi się w zupełnie innym miejscu. Zamiast szpitala znajduje się w jakimś ponurym laboratorium, zaś wokół niej krąży postać w dziwnym kostiumie. Komputerowy głos zapowiada zaś, że trwa procedura wydobycia płodu z jej łona. Spanikowana, Hadley łapie za leżący obok skalpel w geście obrony zabija krążącą wokół niej postać. To jednak nie rozwiązuje podstawowego problemu - gdzie jest, oraz czemu się tam znalazła?
"Cayne" to przygodówka science fiction z gatunku grozy. Bohaterka jest totalnie zwyczajną kobietą wrzuconą w piekło - i to ładnie pokazano, bo na początku gry sporo nasłuchamy się jej wrzasków, krzyków i innych odgłosów przerażenia. Jej charakter został całkiem nieźle naszkicowany, zaś w trakcie rozgrywki sporo się o niej dowiemy. Stopniowo zaczyna ogarniać sytuację, tak że od pewnego momentu stać ją nawet na swego rodzaju czarny humor. Nie zmienia to jednak ogólnego, dość ciężkiego klimatu gry, gdzie poruszamy się po dość paskudnym miejscu, gdzie zginąć można łatwo.

Pod kątem prezentacji fabuły, "Cayne" wykorzystuje motyw, jaki spotkałam np. w "Corrosion". Odnajdujemy komputery pracowników kompleksu i poznajemy ich przemyślenia, opinie, wzajemne relacje, a przy okazji - całą historię. Oni sami w większości już nie żyją - choć nie wszyscy. Takie podejście sprawia, że czeka nas nieco czytania, ale postawiono tu raczej na wygodę niż na artystyczne, acz męczące oczy patenty rodem ze skądinąd uroczej "Goetii". Historia jest ciekawa, choć powiedziałabym, że nie funduje nam żadnych poważniejszych zaskoczeń - dość szybko można dojść do wniosku, o co chodzi. Na plus mogę dodać, że sam finał jest dość mocny.

W temacie zagadek - nie są szczególnie skomplikowane i względnie doświadczony gracz poradzi sobie z nimi dość łatwo. Problemem może być to, że większość przedmiotów dość mocno wtapia się w tło i mogą być problemy z ich zauważeniem. Samo ich użycie jest już bardziej oczywiste, gdyż jeśli czytamy znalezione treści, to otrzymamy sporo podpowiedzi odnośnie tego, co robić. Chyba tylko ze dwa razy zdarzyło mi się w tej grze naprawdę na dłużej zatrzymać i ostro główkować na temat tego, co powinnam zrobić. Jest ona liniowa, co dodatkowo ułatwia grę. Sądzę, że osobie mającej z tym gatunkiem pewne doświadczenia, "Cayne" nie zajmie więcej niż dwa wieczory.

Trochę mnie rozczarowała niewielka ilość łamigłówek - początek obiecuje tu nieco więcej, podczas gdy później temat ten niejako znika. Ciekawostką może być system kodów, które musimy poznawać, by otwierać kolejne sekcje - są one dla każdej gry inne, więc korzystanie z solucji i tak nie zwolni gracza od robienia wszystkich czynności. Inna sprawa, że grę ta się bez problemu przejść bez jakichkolwiek solucji, wystarczy uważnie czytać wszystko.
"Cayne" ma bardzo ładnie zrobione scenki animowane - zaskakująco wręcz dobrze, jak na darmowy produkt. Grafika w trakcie rozgrywki też prezentuje się nieźle - choć niekiedy widzimy wszystko ze zbyt wysoka, przez co zauważenie jakiegoś szczegółu może być kłopotliwe. Tyle dobrego, że najechanie na coś myszką automatycznie informuje nas o tym, więc w razie wątpliwości wystarczy objechać cały ekran myszą - co jest powszechną metodą w przygodówkach.

Co ciekawe, choć jest to całkowicie samodzielna gra, to została ona wydana jako rozszerzenie do jak najbardziej komercyjnej produkcji, czyli gry "Stasis", tego samego producenta. Przyznam, że po rozegraniu jej, dodałam sobie na GOG "Stasis" do obserwowanych, i gdy trafi się jakaś promocja, na pewno kupię tę grę. 

Podsumowując, "Cayne" nie jest może grą z gatunku tych najlepszych, ale nie jest też czymś, co bym nazwała produktem słabym. Jest to rzetelnie zrobiona, ciekawa przygodówka, lepsza od niejednej, za którą trzeba płacić. Jeśli, tak jak ja, lubicie przygodowe horrory, to uczciwie ją polecam, nie powinna nikogo rozczarować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz