Etykiety

niedziela, 12 września 2021

Alone in the Dark 2 - recenzja

 Po sporym sukcesie, jaki odniosło "Alone in the Dark", niemal oczywistym było, że powstanie kontynuacja. Twórcy nie tracili czasu, "Alone in the Dark 2" ukazało się równo rok po premierze jedynki. Oczekiwania względem gry były spore, pokazane wcześniej, humorystyczne demo, prezentowało nową grafikę, która robiła w tamtych czasach spore wrażenie. Kiedy jednak gra trafiła do sprzedaży, oceny były cokolwiek mieszane. Dlaczego?

Fabuła rozpoczyna się w wigilię 1924 roku, trzy miesiące po wydarzeniach z części pierwszej. Dwaj prywatni detektywni, Edward Carnby i Ted Stryker poszukują porwanej dziewczynki Grace Saunders. Trop doprowadza ich do położnej na odludziu posiadłości "Hell's Kitchen", należącej do znanego gangstera. Ted przybywa tam jako pierwszy, ale zostaje zabity w trakcie próby dostania się do środka. Edward przyjeżdża krótko po nim i staje sam przed zadaniem odkrycia tajemnic posiadłości, odnalezienia porwanej dziewczyny i pomszczenia partnera.
Historia, jak widzimy, zaczyna się dość podobnie jak w pierwszej grze - bohater trafia do posiadłości pełnej niebezpieczeństw i musi przeżyć oraz rozwikłać zagadkę. Podobnie jak w jedynce, głównym motywem fabularnym są sprzymierzeni z mrocznymi siłami piraci. Różnicą natomiast fundamentalną jest to, że tłem nie są już mity Cthulhu. Tym razem ustąpiły one miejsca magii voodoo. I to był pierwszy powód, dla którego druga część "Alone in the Dark" nie zrobiła już nam mnie, fance twórczości H.P. Lovecrafta, takiego wrażenia. Nie ma tu bowiem tej obcości tego, co wrogie, wszystko wydaje się takie bardziej oczywiste i zrozumiałe.

Wraz z tym przyszła pewna zmiana klimatu. Może się to wydawać dziwne, ale w "Alone in the Dark 2", nastrój uległ wyraźnemu rozluźnieniu. Pojawiło się nawet miejsce na coś, czego bym nigdy po tej grze się nie spodziewała, czyli wątki lekko humorystyczne. Wpływ na to miało zapewne to, że przez część rozgrywki sterujemy krokami Grace, małej dziewczynki. Sytuacje, kiedy pokonuje ona potwory przy pomocy zabawek, trudno brać szczególnie serio.
Kosmetyczne zmiany zaszły w obrębie mechaniki. Tu większość jest taka sama jak w poprzedniczce. Poszerzeniu uległ arsenał, jakim może się posługiwać bohater, a także przeciwnicy. Jako że naszymi wrogami są także gangsterzy, to większa część z nich także posiada broń palną, a w odróżnieniu od nas, im się amunicja nie kończy. Czyni to "Alone in the Dark 2" grą zasadniczo trudniejszą od jedynki. Przekonałam się o tym boleśnie na starcie, który musiałam powtarzać kilka razy, zanim udało mi się dojść dalej. Wróg bowiem nie tylko strzela częściej i gęściej, ale także o wiele lepiej celuje. Kierowanie postacią jest bowiem bez większych zmian, a każdy kto grał w jedynkę, wie, że ukierunkowanie i precyzyjne celowanie nie było tam najprostsze.

Poprawie uległa praca kamery - jest bardziej statyczna i nie skacze tak radykalnie jak w poprzedniej grze, gdzie zdarzało mi się, że kręciłam się w kółko, bo nagła zmiana perspektywy powodowała, że nie byłam pewna, skąd przyszłam. Dotyczy to także scen walki, gdzie operuje się łatwiej, co doceniam, gdyż, jak już pisałam, sama trudność walk wzrosła. Najlepszym sposobem jest zawsze przycisnąć przeciwnika do ściany lub w róg i walczyć pięściami lub bronią białą. Gorzej, gdy wróg ma do nas dystans i może nas ostrzelać - wtedy najlepiej go gdzieś zwabić. Algorytm bowiem, mocno miejscami niedoskonały, sprawia, wrogowie potrafią strzelać w przeszkody, obok których stoimy.

"Alone in the Dark 2" dość wyraźnie dzieli się na dwie połowy. Pierwsza rozgrywa się w posiadłości, druga zaś na pokładzie statku piratów. Ta pierwsza jest trudniejsza w sensie walk, gdyż nasi przeciwnicy w większości posiadają broń palną. Choć jest tu także sporo zagadek, to przebijamy się dalej głównie przy pomocy broni. W drugiej połowie ciężar zostaje bardziej przeniesiony na zagadki logiczne. Nie bez znaczenia jest fakt, że przez jej część sterujemy Grace, która nie może walczyć, a jedynie musi się ukrywać przed wrogami lub zastawiać na nich zasadzki przy użyciu znalezionych przedmiotów.

Poprawie uległa grafika - i tu bezwzględnie gra zrobiła krok do przodu. Lepiej wyglądają wnętrza,, a projekty postaci, choć nadal dość kanciaste, wyglądają ciutke lepiej. Animacje zyskały na płynności. Od strony udźwiękowienia też nie ma się do czego przyczepić. Choć "Alone in the Dark 2" nie było już pozycją tak przełomową i nowatorską technicznie jak poprzedniczka, to wciąż miało się czym pochwalić. Inna sprawa, że wszystko to zrobiło się tu bardziej rzeczywiste i mniej szalone, jednak klimaty mitów Cthulhu dawały pod tym względem większe pole do popisu.

Gra miała dwie wersje podstawowe - dyskietkową oraz CD. Ta druga miał w całości czytane teksty, lepszą oprawę dźwiękową oraz drobny dodatkowy epizod z udziałem Grace, łączący obie połówki historii. W wersjach na konsole Playstation, Saturn i 3DO natomiast dorzucono dodatkowe sekwencje animowane, nieobecne w komputerowych wersjach. Nie zyskały one jednak specjalnego uznania wśród graczy.

Recenzje, jak wspomniałam, były mieszane - choć generalnie chwalono wykonanie gry, to zwracano uwagę, że klimat jakby trochę siadł. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ludzie po prostu oczekiwali więcej - dostali "jedynie" dobrą kontynuację wspaniałej gry. Dużo surowiej oceniano porty tej gry na konsole - tu większość recenzji była bardzo krytyczna, szczególni, że w wersjach konsolowych "Alone in the Dark 2" wyszło w tym samym czasie co pierwszy "Resident Evil", a ten pod względem wykonania prezentował już wyższy poziom.
Czy się rozczarowałam? Trochę na pewno, bo jako że jestem typem graczki, która w grach szuka klimatu i historii, miałam mocne powody, aby "Alone in the Dark 2" uznać za grę słabszą od jedynki. Mimo nieco lepszej grafiki i podniesionego poziomu trudności, nie bawiłam się równie dobrze i raczej nie sądzę, abym miała do niej kiedyś wracać. Nie, żeby to była jakaś porażka, ale po prostu mnie nie porwała. Cóż, może część trzeci okaże się lepsza? Prawdopodobnie za jakiś czas to sprawdzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz