Etykiety

niedziela, 17 lipca 2022

Lure of the Temptress - recenzja


Diermot, młody wieśniak, miał szczęście - został wybrany jako naganiacz podczas królewskich polowań, co pozwoliło mu poznać króla i wielu możnych. Podczas jednego z polowań król otrzymał wiadomość, że w nieodległym Turnvale wybuchła rebelia wieśniaków. Wyrusza tam natychmiast, a Diermot, bez pytania zresztą, zostaje zabrany wraz z innymi. Na miejscu okazuje się, że to pułapka - zamiast wieśniaków na króla czeka armia podobnych do orków Skorli, dowodzonych przez czarodziejkę Selenę. W bitwie ginie król i jego ludzie, zaś nieliczni ocaleli,, w tym Diermot, trafiają do lochów. Jednakże jest to błąd Seleny - bo Diermot, będąc świadkiem śmierci ukochanego władcy, postanawia zrobić wszystko, aby ją obalić.

Wydana w 1992 gra "Lure of the Temptress" ukazała się w okresie, który był tzw. złotą erą gier przygodowych. Wydała ją firma Revolution Software, która niebawem miała stać się jednym z topowych graczy w tej branży, za sprawą serii "Broken Sword" i innych. W grze wykorzystano też po raz pierwszy popularny później silnik Virtual Theatre.Co ciekawe, okładka gry przedstawiała alternatywne, złe zakończenie historii, z triumfującą Seleną i głowami bohatera oraz jego pomocników, nabitymi na pale.

"Lure of the Temptress" nawiązuje mocno do starszych gier przygodowych. Opiera się na znajdywaniu przedmiotów i wykorzystywaniu ich, aby fabuła posuwała się dalej. Jednakże idzie trochę do przodu - przedmioty są jednym z kilku elementów rozgrywki. Równie ważne są kwestie społeczne - rozmowy z ludźmi, informacje od nich uzyskiwane itd. Ciekawostką jest to, że niektórym postaciom możemy wydawać polecenia, niekiedy bardzo rozbudowane - np "Idź do lokacji A, w niej zrób to i to, potem idź do lokacji B, zrób tamto i wróć". Daje to spore pole do popisu kreatywności gracza, ale nie jest jednak zbyt często wykorzystywane.

Gra osadzona jest w typowym świecie fantasy, co mnie bardzo ucieszyło, bo lubię takie klimaty i wolę je od tych "współczesnych". Lubię takie klasyczne "lochy i smoki". Chociaż to gra przygodowa, to pewne rzeczy nawiązują trochę do RPG - czasem trzeba w rozmowach kogoś przekupić lub podpuścić, aby nam coś powiedział, czasem trzeba gdzieś na kogoś poczekać, a zdarza się nawet, że trzeba stoczyć walkę lub dwie z wrogami. Nie ma tu naturalnie żadnych statystyk, większość zadań opiera się na myśleniu i kombinowaniu. Z gier RPG zaczerpnięto ponadto fakt, że świat wokół nas żyje - ludzie chodzą sobie po mieście, rozmawiają ze sobą

Tym, co różniło "Lure of the Temptress" od starszych przygodówek, była bardziej spójna historia, co podkreślał zresztą autor gry, któremu zależało, aby nie był to tylko zbiór luźnych questów. Gra byłą nieco mniej humorystyczna od np. King's Quest, choć żarty też się zdarzały. Niestety, nie była pozbawiona wad - silniki Virtual Theatre był jeszcze nie do końca doszlifowany. W efekcie czasami trudno jest wydać jakiejś postaci polecenie albo przeprowadzić jakąś akcję. Problemem była także ta swoboda poruszania się wszystkich - zdarzało się, że postać, którą musieliśmy odnaleźć, zamiast grzecznie siedzieć w swoim sklepie czy domu, chodziła sobie po mieście i trzeba było się namęczyć, aby jej poszukać.

"Lure of the Temptress" mogło się pochwalić bardzo ładną, stylową jak na swoje lata grafiką. Oczywiście, dzisiaj się już nas zestarzała, ale nie wydaje mi się, aby znowu tak bardzo - patyna, która na niej osiadła, nie utrudnia w żadnej sposób rozgrywki. Gra w swoich czasach odniosła spory sukces komercyjny i otworzyła przed Revolution Software drogę do kolejnych udanych tytułów, takich jak "Broken Sword" albo "Beneath a Steel Sky". Obecnie jest ona dostępna do pobrania na serwisie GOG całkowicie legalnie i za darmo, więc każdy może sam spróbować, z czym to się je, do czego zachęcam. W razie problemów - napisałam do "Lure of the Temptress" solucję, którą znajdziecie na tej stronie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz