Etykiety

niedziela, 23 kwietnia 2023

Dreamweb - recenzja


Czego można oczekiwać po grze, której sterujemy zabójcą? Strzelanki? Skradanki? Może RPGa? No dobra, wszystkiego, ale raczej nie przygodówki spod znaku point and click. Tymczasem właśnie czymś takim jest "Dreamweb" - cyberpunkowa gra przygodowa z 1994.

W grze wcielamy się w rolę Ryana, barmana, którego od pewnego czasu dręczą koszmary, nie pozwalające mu spokojnie spać. W trakcie jednego z tych snów, Ryan zostaje wezwany przed oblicze strażników, którzy informują go, że znajduje się w Drewmweb - sieci snów, które łączą całą ludzkość. Sieć ta jednak jest zagrożona działaniami siedmiorga ludzi, którzy postanowili przejąć nad nią kontrolę. Jeśli do tego dojdzie, będą oni w stanie kierować podświadomością wszystkich ludzi na świecie. Strażnicy proszą Ryana, aby im pomógł i zabił owych siedmiu. Nasz bohater nie jest zawodowym zabójcą, więc musi się nauczyć, jak to robić, zdobyć broń - a to nie będzie proste, bo dopiero co stracił pracę. Jednak czas upływa.

"Dreamweb" to dziwna gra, od samego już początku, bo założenia fabularne nie sugerują przygodówki. A jednak, choć w grze zdarzają się czasówki, to jednak całość opiera się na znajdywaniu i używaniu przedmiotów. Tych natomiast jest tu bardzo dużo - "Dreamweb" należy do tych nielicznych gier przygodowych, gdzie podnieść możemy praktycznie każdy mijany przez nas przedmiot. Przypomina mi to trochę rozwiązania, które pojawiły się po raz pierwszy w "Ultima VI". Nie oznacza to jednak, że gra jest znowu jakoś tam szczególnie trudna. Zaskoczyło mnie wręcz, że ma ona tylko jedną ścieżkę przejścia, nie ma opcji różnego rozwiązywania problemów i różnych zakończeń.

Fabuła toczy się dość liniowo, ale ma swój klimat. Już sama idea, że kierujemy człowiekiem, który musi zamordować siedmioro innych ludzi, bo ktoś we śnie mu kazał, zapowiada coś nietypowego. Zaznaczę, że "Dreamweb" ma o wiele więcej potencjału niż go w rzeczywistości wykorzystuje. Niemniej, motywacja do gry jest niezła, zaś całość toczy się na tyle szybko, aby gracza nie znudzić.
Przyznam, że byłam nieco zaskoczona mechaniką. Naszego bohatera i całe otoczenie widzimy bowiem z góry, co w przygodówkach się praktycznie nie zdarza. Do tego mamy w lewym dolnym rogu osobny ekran, który powiększa nam rejon, który zaznaczamy myszką. Część zadań trzeba rozwiązać przy pomocy główkowania, ale w niektórych przypadkach trzeba będzie po prostu użyć broni i zabić tych, którzy staną nam na drodze. Przyznam, że generalnie gra mnie w kilku miejscach udanie zaskoczyła.

Mocną stroną "Dreamweb" jest klimat. Jest on mroczny, ponury, dobrze zbudowany przez dominujące w otoczeniu ciemne, stalowe barwy i padający deszcz. W grze występuje sporo scen przemocy, dość brutalnych, a nawet jedna scena seksu, która wzbudziła kontrowersje w niektórych krajach. Trzeba przyznać, że jak na rok wydania, "Dreamweb" jest bardzo odważną grą.
Niestety, grafika, choć oryginalna i klimatyczna, już w chwili wydania wyglądała lekko archaicznie. W niektórych miejscach trudno zauważyć kluczowe obiekty - na szczęście pomaga tu fakt, że gdy najedziemy na taki, to pojawia się o tym informacja. Rekompensuje to świetna muzyka - nastrojowy, sugestywny ambient, który świetnie pasuje do klimatu. Co więcej, nie rozprasza on. Czasami bowiem zdarza mi się, że w grach przygodowych muszę wyłączyć muzykę, gdyż nie pozwala mi ona się skupić i myśleć. Tutaj tego problemu nie ma. Gra wyszła w dwóch wersjach, dyskietkowej i kompaktowej. W tej drugiej ma także nagrane dialogi.

Recenzje gry były skrajne - jedni recenzenci dawali jej najniższe możliwe noty, inni - bardzo wysokie. Prawdę mówiąc, nie jestem jakoś zaskoczona. To jest jedna z tych gier, które albo wciągną gracza momentalnie, albo już na starcie odrzucą. Grafika, nastrój, koncepcja - wszystko to odróżniało "Dreamweb" od tego, co dominowało w grach point and click. Gra nie odniosła chyba jednak zbytnego sukcesu komercyjnego, gdyż nie powstał żaden ciąg dalszy ani inna tego typu gra. Dziś można tę grę pobrać legalnie za darmo pod tym adresem.
Podsumowując, "Dreamweb" to osobliwa produkcja, którą polecam tym, którzy chcieliby spróbować czegoś innego. Ma swój specyficzny urok, ma klimat, ale też ma kilka nietypowych rozwiązań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz