Etykiety

sobota, 29 lipca 2023

Ishar 3: The Seven Gates of Infinity - recenzja

 Po wydaniu dwóch udanych części serii Ishar, wydawnictwo Silmarils zdecydowało, że cykl ten warto kontynuować. Gra ukazała się zaledwie rok po wydaniu części drugiej, w 1994. Takie tempo było możliwe choćby dzięki temu, że cykl wykorzystywał ten sam silnik i mechanikę. Jednakże część trzecia, która miała być ambitniejszą częścią cyklu, okazała się gwoździem do jego trumny. A powodów było kilka. 

Historia rozpoczyna się kiedy Zubarana, bohatera dwóch poprzednich części i aktualnego władcę twierdzy Ishar, odwiedza podróżujący w czasie osobnik, informujący go, że czarownik, pokonany w "Ishar 2: Messangers of Doom", odkrył sposób na powrót do świata żywych. Mieszając w liniach czasu, czarownik znalazł też dla siebie nowe ciało - potężnego, starego smoka. Aby do dopaść, Zubaran musi podążyć jego śladami i samemu dokonać zmian w czasie, by pokonać smoka, zanim ten zdobędzie dość sił, by zagrozić światu. 

Fabuła brzmi ciekawie i świeżo, ale to tylko po części prawda. Owszem, Ishar 3 pod kątem fabuły prezentuje się lepiej od dwóch poprzednich gier. Interesująco wypada fakt, że zmiany dokonane przez nas w przeszłości wpływają na kształt lokacji, które już odwiedzaliśmy, a które mogą się zmienić. Szkoda tylko, że temat ten został zaledwie liźnięty, bo ma wielki potencjał. Tymczasem Ishar 3, podobnie jak Ishar 1 i 2, ma dość minimalistyczne podejście do fabuły. Praktycznie każdego NPCa potrzebujemy tylko raz, do jednej rozmowy czy sceny, rozmowy są krótkie, rzadko wykraczają poza może dwa zdania.

Wydaje mi się, że tu tkwi pierwszy z problemów gry. Co prawda jest ona trochę bardziej zrozumiała, ale nadal wiele akcji jest do wykonania "na czuja", podpowiedzi względem tego, co mamy zrobić, nie ma za dużo. Pamiętam, że gdy grałam w nią po raz pierwszy, wiele lat temu, jako jedną z moich pierwszych gier, po prostu kręciłam się po świecie, mając poważny problem dotyczący tego, co ja mam zrobić. Niestety, twórcy nie pokusili się o danie graczom możliwości większej interakcji ze światem, a wydaje się, że można było w ten sposób dość łatwo rozwiązać ten problem. 

Ishar 3 jest grą nieco trudniejszą od dwójki, choć prostszą od jedynki. Walki są trudniejsze, od początku przeciwnicy stanowią wyzwanie i to może łatwo niektórych zniechęcić. Ekonomia gry jest dość surowa, zapomnijcie o nieograniczonych zasobach złota, zdobywanych po walkach. Tylko nieliczni wrogowie coś zostawiają, głównym źródłem forsy jest sprzedaż znalezionych w innych światach zasobów, ale te są ograniczone. Problemem może być to, że walki toczą się w trybie czasu rzeczywistego i są dość szybkie. Może dlatego autorzy dołączyli do gry kody pozwalające leczyć postaci. 

Zmieniła się geografia gry. Tym razem mamy jedno wielkie, centralne miasto, z którego przenosimy się do innych linii czasowych, które są odmiennymi lokacjami. Gra jest bardziej liniowa, na dodatek mamy tu mniej walk z bossami, za to regularne walki są bardziej wymagające. Niestety, zachowano tu rozwiązanie z poprzednich gier, którego nigdy nie lubiłam - w trakcie gry musimy pozbyć się niektórych postaci z naszej drużyny, by zrobić w niej miejsce bohaterom fabularnym, którzy zresztą nie zostaną z nami na długo.  

Podobnie jak dwie poprzednie części, Ishar 3 może się pochwalić bardzo ładną, stylową grafiką, która nawet dzisiaj ma klasę i może się podobać. To jedna z największych zalet gry. Dźwiękowo jest w porządku, odgłosy budują klimat tego, co nas otacza. Niestety, to strona techniczna stała się zmorą Ishar 3. Twórcy szykowali grę po wydania konsolowe i CD. Problemy z tym związane objawiły się w masie bugów. Przy czym nie są to bugi, które dotyczą zawartości gry, ale jej płynności. Mówiąc krótko, Ishar 3 kocha się wieszać i wyłączać w losowych momentach. Gracze opracowali kilka sposobów na zminimalizowanie tego (opisałam je w solucji), ale całkowicie wyeliminować się problemu nie da. 

Co gorsza, plany wydania Ishar 3 na konsole diabli wzięli, gra ukazała się wyłącznie na PC i Amigę - ta druga wersja była nieco zubożona. Nie znalazłam informacji na temat sprzedaży gry, ale recenzje były średnie. Widać było gołym okiem, że mechanika gry się zdążyła zestarzeć, brakowało tu jakiegoś powiewu świeżości. Sama ładna grafika i nieco poprawiona fabuła nie mogły pociągnąć cyklu dalej. 

W 1995 zapowiedziano czwartą część cyklu, noszącą roboczy tytuł Ishar 4: Ishar Genesis. Podobno tu wreszcie miały pojawić się jakieś nowe rozwiązania, gra miała być wydana na konsolę Atari Jaguar. Ostatecznie jednak prace nad grą zostały zawieszone. Podobno część pomysłów z niej wykorzystano w wydanej kilka lat później grze Ashgan: The Dragon Slayer, która jednak nie była RPG, ale zręcznościówką w stylu Tomb Raidera. W efekcie historia cyklu zakończyła się na Ishar 3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz