Etykiety

niedziela, 24 marca 2019

Quest for Glory I: So You Want to be a Hero - recenzja


W 1989 wydawnictwo Sierra On-line, dominujące na rynku gier przygodowych, postanowiło wkroczyć na coraz to bardziej dynamicznie rozwijający się rynek gier RPG. Celem było stworzenie gry, która łączyłaby cechy klasycznych przygodówek Sierry z dającymi większą swobodę grami fabularnymi. Jednocześnie nie chciano, by nowa pozycja była tytułem przesadnie trudnym pod względem gameplayu. Miała to być gra lekka, przyjemna i dająca graczom maksimum zabawy. Twórcami gry było małżeństwo Cole - Lori Ann i Corey, wcześniej pracujący przy humorystycznej serii Space Quest.

Zgodnie z pierwotnym założeniem, fabuła była lekka, łącząca w sobie mitologie i humor. W mieście Spielburg od dawna było spokojnie, tak że miejscowi poszukiwacze przygód wykruszyli się, zestarzeli lub opuścili te strony. Teraz jednak sytuacja się zmieniła - w okolicznych lasach kręcą sie stwory, bandyci napadają na kupców, a na dodatek niedaleko swoją siedzibę założyła zła czarownica Baba Jaga. Nie mając wyjścia, mieszkańcy opublikowali tu i tam ogłoszenia, że Spielburg potrzebuje bohatera. W jego rolę wciela się gracz.

Otrzymujemy wybór między trzema profesjami - wojownikiem, magiem i złodziejem. Wybór ten do pewnego stopnia determinuje rozgrywkę. Pewne jej elementy są dostępne tylko dla określonych klas - np. złodziej może wstąpić do gildii złodziei i okradać domy mieszkańców miasta (pozostając przy tym pozytywnym bohaterem!), czarownik handlować z miejscową czarodziejką itd. Gros wydarzeń dotyczy każdego, z tym, że sposób ich rozwiązania może się różnić. Przykładowo, mając wrota, przed którymi stróżuje potwór, złodziej przemknie się i wejdzie po murze, wojownik stanie do walki a potem wyważy bramę, zaś czarodziej ogłuszy potwora czarem i przy pomocy magii otworzy sobie wrota. Oczywiście, w miarę rozwoju bohaterów gra daje nam sporą swobodę i można np. stworzyć złodzieja biegłego w walce, choć nigdy nie będzie on tak dobry, jak wojownik, już z powodu braku dostępu do ekwipunku. Klasy są zbalansowane, choć większość graczy uznaje, że najlepiej gra się złodziejem, już choćby z racji tego, że ma najdłuższy dodatkowy quest. Co ciekawe, twórcy początkowo chcieli stworzyć cztery klasy, a dla każdej z nich inną rasę i płeć, ale ostatecznie pomysł ten zarzucono jako zbyt skomplikowany - nad czym sama ubolewam, bo uważam, że w grach RPG powinno być miejsce dla kobiet.

Świat "Quest for Glory: So You Want to be a Hero" jest otwarty, poszczególne questy możemy wykonywać w dość swobodnej kolejności, choć oczywiście niektóre z nich są ze sobą ściśle powiązane - np. ostatnia część historii wymaga lustra, które z kolei zdobędziemy w kryjówce bandytów, a by ją zaliczyć, potrzebujemy magicznej mikstury, złożone z pięciu składników itd. Istnieje całkiem sporo wątków, których nie nawet obowiązku zaliczać, ale ich wykonanie pozwala np. zdobyć doświadczenie, pieniądze czy też punkty. No właśnie, wzorem swoich przygodówek, Sierra wprowadziła tu model zbierania punktów. Jest ich łącznie 500 i nie wpływają one na zakończenie, ale pokazują, ile procent gry zaliczyliśmy. Trochę, moim zdaniem, kłamią,bo po skończeniu 90% gry mamy ok. 420 punktów, a pozostałe dostajemy w samym zakończeniu.

Jak już pisałam, "Quest for Glory: So You Want to be a Hero" jest hybrydą. Gra wykorzystuje mechanikę RPG - mamy więc statystyki, które rozwijamy w miarę wykonywania określonych akcji - np. im częściej rzucamy czary, tym rosną nam statystyki magiczne, im częściej się wspinamy, tym rośnie nam zdolność "climbing" czy statystyka "agility" itd. Podczas wędrowania po okolicy możemy spotkać wrogów - walki z nimi odbywają się w trybie czasu rzeczywistego, gracz decyduje, że atakuje, paruje, osłania się czy też korzysta z magii. Można osłabić wroga przed walką, rzucając w niego kamieniami czy czarami. Bohater może biegać, wspinać się, skradać. Istotną cechą jest Stamina - spada ona wraz z wykonywanymi akcjami, odzyskać ją można poprzez sen Raz na jakiś czas musimy też coś zjeść i wypić.

Z kolei z przygodówek zaczerpnięto sporą część rozwiązań - większość questów wykonujemy poprzez zdobywanie jakichś przedmiotów i używanie ich.. Są to jednocześnie rzeczy proste - nie sposób nawet porównywać zagadek tu obecnych z np. tymi z King's Quest. Sporą rolę odgrywają dialogi, które sypią nam wskazówkami odnośnie działań. Dodatkowo otrzymujemy minigierki. Menu także nawiązuje do przygodówek z serii "Quest". Początkowo zresztą gra miała nosić tytuł "HeroQuest", nawiązujący do innych serii wydawanych przez Sierrę, jednak okazało się, że wyszła już gra planszowa o takiej właśnie nazwie, co zmusiło wydawcę do zmiany tytułu na ten, który znamy.

Siła gry był dowcip. Klasycznie u Sierry, nasze niepowodzenia komentuje złośliwy narrator. W grze znajduje się sporo easter eggów związanych z innymi grami Sierry. Bohaterowie często robią różne śmieszne rzeczy, a nawet niektóre potwory pokazano raczej zabawnie. Całość utrzymano w klimacie niemieckich bajek, gdyż założeniem twórców było napisanie tetralogii, gdzie każda gra osadzona by była w świecie innej mitologii. Ciekawostką może być, że inaczej niż w większość gier tego wydawcy, tutaj bohater jest właściwie postacią niemą, która nie mówi nic poza tym, o co chce spytać w trakcie dialogów.  

Gra została bardzo ciepło przyjęta przez recenzentów i rynek. Jej lekki, humorystyczny ton i stosunkowo średni poziom trudności sprawiały, że była niezłym tytułem dla ludzi, których zrażało wysokie skomplikowanie ówczesnych gier RPG czy też wywołujące ból głowy zagadki z przygodówek. Jednocześnie trafiała bardzo dobrze do fanów obu tych gatunków, dając im to co lubili a także coś więcej. Różne opcje przejścia przydawały jej walorów i pozwalały odkrywać nowe rzeczy wraz z kolejnymi rozgrywkami. Wielu wskazywało, że to "King's Quest" w wersji RPG, a inni zauważali, że lekkość rozgrywki i fabuły czynią z "Quest for Glory: So You Want to be a Hero" bardzo udaną pozycję wprowadzają w świat komputerowych gier fabularnych. Jej sukces przyczynił się nie tylko do powstania czterech kolejnych gier w serii. Uważa się, że "Quest for Glory: So You Want to be a Hero" był pozycją pionierską, która zainspirowała potem kolejne tytuły tego typu, jak "Shannara", "Alamo", "Mage's Initiation" i inne.
Gra ukazała się w 1989 i wykorzystywała typowy wówczas dla gier Sierry silnik (oparty w sporej części na ręcznym wpisywaniu komend) oraz grafikę EGA. To był jej spory minus, bo tym samym szybko się zestarzała. Kilka lat później, w 1992 ukazał się bardzo udany remake. Wykorzystywał on nowy silnik Sierry, oparty już całkowicie na myszce oraz grafikę VGA, która nawet i dziś prezentuje się całkiem ładnie. Co ciekawe, w 2014 powstała także jej parodia - "Quest for Infamy", gdzie wcielamy się w rolę złoczyńcy. Natomiast w 2018 powstała gra "Hero-U: Rouge to Redemption", będąca duchowym następcą serii, stworzona zresztą przez jej oryginalnych twórców.

Grając w "Quest for Glory: So You Want to be a Hero" bawiłam się bardzo dobrze. Nie jest to gra, wbrew pozorom, przesadnie prosta. Zginać można na wiele różnych sposobów i zapisywać stan trzeba często. Różnorodność rozwiązań jest tu sporą zaletą, a to, że nie muszę jednocześnie godzinę myśleć, gdzie i jak czego mam użyć, nadaje rozgrywce sporą dynamikę. To fajna, lekka gra tak na 2-4 wieczory, będąca idealnym odpoczynkiem od bardziej rozbudowanych RPG i przygodówek, dająca dużo zabawy fanom jednych jak i drugich. Dlatego polecam ją tak fanom retro jak i zwyczajnym miłośnikom RPG.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz