Etykiety

niedziela, 10 lutego 2019

Goetia - recenzja


Gdzieś tam pod koniec liceum znalazłam w antykwariacie książkę pod tytułem "Goecja" pióra niesławnego Aleistera Crowleya. Pomogła mi ona zrozumieć wiele rzeczy z otaczającego nas świata i zaliczam ją do ważniejszych pozycji, jakie czytałam. Toteż, kiedy podczas przeglądania gier na GOG zauważyłam tytuł o nazwie "Goetia" (czyli angielska wersja "Goecji"), będący na dodatek przygodówką grozy, nie mogłam się oprzeć pokusie. I zdecydowanie, to był dobry wybór.

Abigail budzi się w postaci sfery światła unoszącej się nad własnym grobem. Nie wie, co się stało, jak i dlaczego umarła, ani co się stało z jej rodziną. Kieruje się ku domostwu - rozległej posiadłości Blackwood, w której niegdyś mieszkała. Wielki dom wydaje się opuszczony. Jest rok 1940, wiele lat po czasach, w których Abigail była dzieckiem- nawet jeśli jakoś tam się nim czuje. Jednakże domostwo, podobnie jak okoliczne lasy czy wioska, wcale nie jest zupełnie opustoszałe - choć jego mieszkańców raczej nie da się nazwać ludźmi. Przed Abigail długa podróż po mocno zagmatwanych śladach, które pozwolą jej odkryć, co się stało - i co ma się stać.
Dawno, chyba od czasów "Dark Souls", nie grałam w grę, gdzie na początku ta mało wiemy, a dopiero pod sam koniec zaczynamy z wolna orientować się, co się stało. "Goetia" rzuca nas na bardzo głęboką wodę. Różnica w stosunku do wspomnianej wyżej gry polega jednak na tym, że tu nie cierpimy na brak wiedzy. Szybko zdobywamy bardzo wiele informacji. Problem jednak polega na tym, że wprowadzają one głównie zamęt i sztuka polega na ich umiejętnym segregowaniu i rozumieniu tego, co się stało. Nie spotkałam chyba jeszcze gry, która w takim stopniu skłaniałaby grającego do analizy informacji. Nawet wiele gier kryminalnych nie sięgało tak głęboko.

Przyczyną tego stanu rzeczy jest właśnie tytułowa Goecja. Jest to system magiczny, który skupia się na przyzywaniu do naszego świata duchów i demonów. Podobno pierwszym goetą był biblijny król Salomon, co potwierdzać mają nie tylko chrześcijańskie źródła. Księgi poświęcone goecji powstawały na przestrzeni wieków. W grze bardzo szybko można dostrzec, że posiadłość Blackwood także należała do Goety. W pomieszczeniach odnajdziemy ślady po sigilach, w zapiskach - informacje o demonach oraz rytuałach, zaś w miarę rozgrywki przekonamy się, że wszystko to nie było wyłącznie teorią. Mogę stwierdzić, że autorzy gry dobrze odrobili lekcję z okultyzmu, choć trudno się miejscami oprzeć wrażeniu, że nadal gdzieś tam tkwi w nich ten chrześcijański lęk przed wszystkim, co zostało przez księży wyklęte jako "dzieło Szatana".

"Goetia" jest gra przygodową, z gatunku point'n'click, ale jednak dość osobliwą. Dość dodać, że bohaterka może przenosić na raz tylko jeden przedmiot. W miarę postępu gry zdobywa pewne dodatkowe moce, które pozwalają jej podnosić np. większe przedmioty, ale nadal to ograniczenie jest istotne - zwłaszcza, gdy sobie porównałam z tym całym śmietnikiem, który nosiłam w np. "King's Quest III". Element ten sprawia ponadto, że zagadki związane z używaniem przedmiotów nie mogą być specjalnie skomplikowane - i w istocie, nie są, przynajmniej w większości przypadków. Chociaż, aby zdobyć ostatecznie zakończenie, trzeba będzie w paru miejscach ostro wytężyć głowę.

Drugim, chyba najbardziej wyróżniającym "Goetię" elementem mechaniki, jest czytanie. Chyba tylko w grach visual novel widziałam tyle tekstu. Tutaj czytane dokumenty, dzienniki, listy, wspomnienia nie tylko wprowadzają nas w fabułę, ale także popychają akcję do przodu i udzielają nam kluczowych informacji - takich, jakich w innych tego typu grach zdobywamy poprzez dialogi. To jednocześnie sprawia, że "Goetia" jest grą wyłącznie dla tych, którzy nie boją się czytania. Zabrzmi to może śmiesznie, ale zapewniam - niewiele powstało gier, w których czytanie odgrywałoby tak istotną rolę. Bo obok typowych zagadek typu "co gdzie użyć", w grze występują także często łamigłówki, których zwyczajnie nie da się rozwiązać bez wiedzy, jaką zdobywamy z dokumentów (np. jaki sigil narysować dla określonego demona, jaki jest klucz do szyfru wiadomości itd). Dobrą rzeczą jest to, że do każdego przeczytanego już tekstu mamy w każdej chwili dostęp.

Niestety, to co jest jej mocną stroną, jest także pierwszą wśród słabości tej gry. Twórcy przyłożyli sie do tego, aby wszystkie te teksty ładnie wyglądały - są to notatki na kartkach, w zeszytach, rysunki itd. I większość jest ślicznie, ręcznie kaligrafowana. W czym problem? Otóż czytanie takich ilości tekstu pisanego w większości ręcznie może męczyć - a przynajmniej ja to czułam. Niby tekst można ciut powiększyć, ale brakowało mi jednak takiego dużego powiększenia, które by zwiększyło komfort lektury. Do wad zaliczyłabym także nierówny poziom zagadek - większość jest średnia, ale zdarzają się od czasu do czasu prawdziwe hardcory, których nie powstydziłby się taki klasyk jak "7th Guest", chyba najtrudniejsza przygodówka, w jaką w życiu grałam. Mamy zagadki na kojarzenie faktów, układanki, a nawet zagadki muzyczne, w których przyda się wiedza o nutach. I co chyba najgorsze, gra jest naprawdę skąpa, jeśli idzie o podpowiedzi.

Grafika w "Goeti" wygląda ładnie i stylowo. Jest w zdecydowanej większości statyczna i nieruchoma, animacje zdarzają się rzadko. Niemniej, lokacje są bardzo klimatyczne i zrobione z klasą, do tego dorzucić muszę wspomniane zapiski, niekiedy bardzo ładnie ilustrowane. Widać, że włożono sporo pracy, aby zbudować nastrój okultystycznej posiadłości, zamieszkałej zarazem przez normalną rodzinę. Podobnie mogę napisać o oprawie dźwiękowej - nie jest ona nachalna, czego nie lubię, ale sączy się gdzieś tam w tle, dając o sobie znać wtedy, kiedy trzeba.

Czytając opinie o "Goeti" spotkałam się ze stwierdzeniem, że to nie gra, ale książka, w której ktoś powyrywał strony, rozrzucił je losowo i dodał do nich latanie po domu oraz mini gierki. To nieco krzywdzące podejście do tematu, ale gdzieś tam tkwi ziarno prawdy. Jednego jestem pewna - nie jest to przygodówka dla każdego, ale mogę się założyć, że znajdzie się niemało osób takich jak ja, których ta gra oczaruje. Jeśli zatem lubicie gęste od fabuły i klimatu gry grozy podane w nastrojowym, okultystycznym sosie, to gorąco polecam "Goetię". Jeśli wolicie gry, w  których wszystko podaje się na tacy i nie trzeba przesadnie kombinować ani za dużo czytać - poszukajcie czegoś innego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz