Etykiety

niedziela, 11 kwietnia 2021

Icewind Dale 2 - recenzja

Po stworzeniu udanej gry pozornie łatwo stworzyć jej kontynuację - wystarczy dać z grubsza to samo, ulepszyć nieco to i owo, poprawić to, na co gracze narzekali i przepis na udaną kontynuację w zasadzie gotowy. Modelowym przykładem takiego podejścia jest właśnie "Icewind Dale 2" wydana w 2002. Jednakże fakt, że gra wyszła już po tak udanych tytułach jak "Neverwinter Nights" i "Baldur's Gate 2: Cienie Amn" sprawił, że zeszła dość szybko w cień i nie zapisała się w pamięci graczy tak dobrze jak poprzedniczka.

Fabuła rozpoczyna się trzydzieści lat po wydarzeniach z pierwszej części gry. Targos, jedno z Dziesięciu Miast, jest celem ataków dobrze zorganizowanej armii goblinów. Wysłana przez pozostałe miasta odsiecz zostaje niemal całkowicie zniszczona - jednym z nielicznych statków, które docierają na miejsce jest ten, na którym znajduje się drużyna głównych bohaterów. W toku zaciętych walk o miasto, okazuje się, że ktoś zdołał zjednoczyć rasy i wyznania, które funkcjonowały gdzieś na marginesie cywilizacji, takie jak gobliny, aurylici i mieszańcy. Teraz armia ta, zjednoczona pod sztandarami Legionu Chimery, szykuje się do marszu ku siedzibom ludzi. Jedynie nasi bohaterowie stoją jej na drodze.

Fabuła "Icewind Dale II" opiera się na dość klasycznym schemacie zagrożenia i walki z nim, czyli powtarza w sumie to, co mieliśmy w jedynce. Owszem, robi to nieco ciekawiej. Historia zaprezentowana tu jest nieco głębsza, mamy kilka ciekawych wątków, ale na żadne zaskakujące zwroty akcji nie ma co liczyć. I tu mamy pierwszą wyraźną słabość tej gry. W porównaniu z innymi grami, które w tym czasie wyszły, fabuła wyraźnie odstawała - a w końcu mówimy o gatunku, który nieprzypadkowo nazywa się "grami fabularnymi". Jeśli ktoś grał w "Icewind Dale 2" zaraz po "Neverwinter Nights" to wrażenie przepaści jakościowej na tym polu było bardzo wyraźne. No drugiej części "Baldur's Gate" już nawet nie wspomnę.

Pierwsza część gry, choć generalnie ciepło przyjęta, była krytykowana za kilka rzeczy, takich jak niski poziom trudności walk i zagadek, co twórcy potem starali się wyrównać w dodatku "Serce Zimy". Tutaj poprawiono to na starcie. Walki w "Icewind Dale 2" są zdecydowanie trudniejsze, kilka razy zdarzało mi się, że masakrowano mi drużynę i musiałam zdrowo kombinować, by móc przejść dalej. Nie czynię z tego zarzutu, wręcz przeciwnie, cieszy mnie, że gra zmusza do pewnego myślenia, tworzenia taktyk walki. Walka wymaga czegoś więcej niż po prostu rzucenia kilku magicznych pocisków i puszczenia w ruch wojowników, często walczymy z przeciwnikami posiadającymi realna przewagę liczebną i pozycyjną.
Inaczej gra podeszła też do zagadek - owszem, jest tu sporo questów typu "Idź do A i zanieś przedmiot/pogadaj, potem idź do B i skończone", ale jest też kilka naprawdę hardkorowych zagadek, w których trzeba się zdrowo nachodzić i nakombinować - pętla czasowa w rozdziale piątym jest jedną z trudniejszych zagadek, jakie widziałam w tego typu grach. Zaznaczyć jednak uczciwie trzeba, że nie ma ich znowu tak wiele - w całej grze są naprawdę dwie bardzo trudne zagadki. Acz to i tak o dwie więcej niż w jedynce. Nie zmienia to faktu, że podobnie jak tamta gra, ta również jest całkowicie liniowa. Ale trzeba pamiętać, że bezpośrednią inspiracją dla tej serii pozostają stare dunegon crawle, jak "Eye of the Beholder" czy "Wizardry". Ze spuścizny tych bardziej otwartych gier, jak "Ultima" czy "Might and Magic" korzystało bardziej "Baldur's Gate".

Podstawą gry nadal pozostaje walka. Zaimplementowano tutaj zasady trzeciej edycji Dunegon and Dragons, co było zmianą w stosunku do jedynki. Była to jedna z przyczyn, dla których nie można było przenieść drużyny z poprzedniej części gry. Zasady te nie wprowadzały jakichś rewolucyjnych zmian, acz dodawały nieco więcej smaczków, zwłaszcza w obrębie tworzenia postaci - więcej znaczenia nabrały tutaj rasy, a zwłaszcza podrasy. Rozstrzyganie rzutów przy pomocy kostki D20 wpływa na mechanikę, ale ne jest to coś, co dawałoby się odczuć bezpośrednio.
W temacie grafiki zmian wielkich nie ma, natomiast jeśli ktoś zaczął grę zaraz po ukończeniu jedynki, to na pewno irytującą zmianą jest przeniesienie interfejsu na dół ekranu - potrzeba trochę czasu, by się do tego przyzwyczaić. Niemniej, jakby tak uczciwie spojrzeć, to zmiana ta wyszła grze na dobre, bo nowy interfejs jest po prostu lepszy i wygodniejszy w obsłudze. Dość wyraźnie widać jednak, że twórcom dawały się we znaki ograniczenia silnika Infinity - zwłaszcza w porównaniu z Aurorą, na której śmigało "Neverwinter Nights". Za to bezdyskusyjnie mocną stroną jest oprawa dźwiękowa - muzyka nadal trzyma wysoki poziom i fantastycznie tworzy klimat.

Nazwałabym "Icewind Dale II" jednym z najbardziej taktycznych izometrycznych RPG, w jakie grałam. Choć przegrywa z "Baldure's Gate" czy "Neverwinter's Night" na niemal wszystkich polach, to wygrywa na jednym - w żadnej z tych gier nie wkładamy tyle wysiłku i myślenia w planowanie naszej strategii. Gra wymaga od nas sporej elastyczności - taktyka, która przyniosła sukces w jednym starciu, wcale nie musi zadziałać w innym. Dużo większą rolę odgrywa odpowiedni dobór czarów - dość często trzeba zmieniać posiadany zestaw, bo np. świetne do walki z odległymi grupami wrogów czary obszarowe nie sprawdzają się w walkach w zwarciu. Sporo wrogów ma odporność na określone typy magii. Pewnym ułatwieniem jest natomiast spory zasób czarów typu "instant kill", jak "Destrukcja" czy "Palec Śmierci", które, jeśli nam wyjdą, to potrafią nawet skasować bossa.
Sprzedaż była nadspodziewanie chyba dobra, przebijając tutaj część pierwszą. Jest to o tyle ciekawe, że recenzje wcale nie były jednogłośne. Owszem, dominowało ciepłe przyjęcie, ale sporo było także głosów krytycznych - co wynikało ze wspomnianego na początku faktu, iż gra wyszła tuż obok "Neverwinter Nights" i "Baldur's Gate 2". Dostało się też grafice, która nie zrobiła ani kroku na przód. Co ciekawe, sami twórcy nie byli zbyt entuzjastycznie nastawieni do tej gry, wspominając po latach, że była grą wyraźnie wsteczną względem tego, co działo się na rynku. Gracze jednak mieli inne zdanie. Jest ciekawostka, że kiedy Beamdog zaczął wydawać nowe wersje gier z silnika Infinity, okazało się, że kod źródłowy do "Icewind Dale 2" zaginął. To sprawiło, że nie doczekała się ona swojego "Enhanced Edition".

"Icewind Dale 2" było pożegnaniem z silnikiem Infinity, na którym powstały "Baldur's Gate 1 i 2", "Planscape Torment" oraz obie części "Icewind Dale". Pożegnaniem, summa summarum, udanym. Choć, jako fanka gier bardziej nastawionych na fabułę, nie znalazłam tu tego, co najbardziej w takich grach cenię, to jednak nie pokusiłabym się o nazwanie jej grą nieudaną. Ci, którzy cenią sobie RPG nastawiona na walkę i na jej taktyczne aspekty, nawet dziś mogą bawić się przy tej grze naprawdę nieźle.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz