Etykiety

sobota, 26 marca 2022

Tajemnice Scarlett: Przeklęte Dziecko - recenzja

 

Scarlett niewiele pamiętała z dzieciństwa. Kiedy miała kilka lat, ojciec odprowadził ją od prowadzonego przez zakonnice sierocińca i tam pozostawił, twierdząc, że po nią wróci. Słowa, jak nietrudno zgadnąć, nie dotrzymał, zaś tym, co Scarlett zapamiętała najmocniej, były krążące wokół ojca widmowe postacie kobiet, jak żywo kojarzące się z duchami. Minęło kilka ładnych lat - dorosła już Scarlett wpadła na trop informacji które, jak wierzy, mogą ją doprowadzić na ślad ojca i pozwolić wyjaśnić to, co się z nim stało. Informacje te prowadzą ją na opuszczona stację kolejową, zaś na horyzoncie majaczy nie działająca już od dawien dawna fabryka.

"Tajemnice Scarlett: Przeklęte Dziecko" to gra przygodowa polskiej firmy Artifex Mundi, w klimacie wiktoriańskim, nawiązujące nieco do klasycznych opowieści z dreszczykiem. Nie jest to może typowy horror, bardziej gotycka opowiastka z duchami oraz sekretami w tle, która jednak może się podobać. Obsada jest raczej skromna. Szkoda, że choć w roli głównej obsadzono postać kobiecą, to nie poświęcono specjalnie dużo miejsca, aby nadać jej nieco więcej osobowości czy cech charakterystycznych. 

Mechaniczne gra wykorzystuje kilka motywów. Pierwszy to klasyczne "point and click", rozwiązane dość prosto, ale na pewno nie zupełnie banalnie. Przedmiotów nie ma tu może wiele, ale nierzadko trzeba je rozkładać, składać i kombinować w tą stronę. Używanie ich nie powinno nastręczać przesadnych trudności, w większości przypadków miejsce użycia jest obecne gdzieś niedaleko miejsca, w którym ów przedmiot znaleźliśmy. Drugi element mechaniki to ukryte przedmioty - zagadki z nimi także nie należą do skomplikowanych, bo i poszukiwane przedmioty są zwykle dość duże. Na plus mogę dopisać, że czasami oba typy zagadek są połączone ze sobą. Co jakiś czas musimy też układać puzzle.

Osobna rzecz to minigierki logiczne. Jest ich tu trochę i przyjemnie urozmaicają grę. Ich poziom trudności jest różnoraki - od takich, które przechodzimy praktycznie z marszu, po takie, które zmuszą nas nieco do ruszenia łepetyną. Ale bez przesady, żadna z nich nie jest faktycznie skomplikowana. Powiedziałabym wręcz, że ich wadą jest to, że w zasadzie nie da się tu zginąć czy zaliczyć innego klasycznego dead enda. Trochę szkoda, bo uważam, że tego rodzaju elementy dodają przygodówkom dramatyzmu i za to np. zawsze bardzo lubiłam tytuły Sierry, będące dla mnie niedoścignionym wzorem takich gier.

Widać jednak wyraźnie, że "Tajemnice Scarlett: Przeklęte Dziecko" to gra robiona mocno pod graczy szukających raczej prostszych przygodówek.  Jeśli ktoś, tak jak autorka tych słów, zaliczał gry Sierry, to tytuł ten może uznać wręcz zaś śmiesznie prosty. Ale w żadnym razie nie czyniłabym z tego zarzutu. Mam wręcz wrażenie, że dzisiaj gry na poziomie King's Quest byłyby dla zdecydowanej większości graczy zwyczajnie zbyt trudne i skomplikowane. "Tajemnice Scarlett: Przeklęte Dziecko" ma dodatkowo opcje zmieniania poziomu trudności - możemy zrezygnować z minigierek czy ukrytych przedmiotów, albo w drugą stronę, wyłączyć podpowiedzi lub włączyć pewne utrudnienia. Dla każdego coś miłego.

Za to pochwalić mogę uczciwie oprawę graficzną gry. Zrobiona jest ładnie i stylowo, dobrze buduje klimat  i nie utrudnia rozgrywki. Co prawda elementy, które maja jakiś bezpośredni związek z grą nie są wyróżnione same z siebie (można to włączyć w ustawieniach trudności), ale zwykle dość łatwo można zauważyć co i jak. Animacje nie są może wymyślne, ale dają radę. Więcej zastrzeżeń miałabym do oprawy głosowej, brakuje mi tu trochę emocji w wypowiadanych kwestiach.

 "Tajemnice Scarlett: Przeklęte Dziecko"to przyzwoicie zrobiony przygodówkowy przeciętniak, dla niedzielnych fanów tego gatunku. Daleko tej grze to tytułów, które mogłyby uchodzić za prawdziwe wyzwania. Ale sądzę, że ci, którzy po prostu chcieliby zagrać w coś mniej wymagającego, albo tacy, którzy dopiero zaczynają przygodę z takimi grami, docenią tę pozycję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz