Są gry, w których fabuła jest jedynie pretekstem do walki, rozwiązywania kolejnych łamigłówek lub w inny sposób maltretowania myszki, klawiatury czy joysticka. Nie twierdzę, że są to złe tytuły, wszak grywalność jest jedną z najważniejszych cech tego rodzaju rzeczy. Są jednak i takie gry, gdzie liczy się coś innego – nastrój i klimat oraz historia. Ideałem jest oczywiście, gdy wszystko to łączy się w całość – wtedy powstają gry wybitne, będące kamieniami milowymi gatunku. Zdarza się to jednak niezmiernie rzadko. Wróćmy jednak do klimatu – sama należę do miłośników gier „klimaciarskich”, a opisywany tutaj tytuł zaliczyłabym w poczet najlepszych pozycji tego gatunku. Dlaczego? O tym poniżej.
Głównym bohaterem „Chaos;Head” jest Taku – nie do końca
typowy młody chłopak. Czemu nietypowy? Taku jest jest fanem mangi i anime w
stopniu skrajnym, jak sam siebie określa – „creepy otaku”. Mieszka w niedużym
kontenerze, wypełnionym po brzegi figurkami i grami, całe dnie spędza przy
komputerze, będąc mistrzem w WoWopodobnej grze mmorpg. Jego podejście do świata
dobrze pokazuje jedno z jego powiedzonek „Dziewczyny 2D są lepsze od tych 3D”.
Ma swoje ukochane anime, zaś w głównej bohaterce kocha się na zabój, do tego
stopnia że mówi do stojącej przy komputerze figurki, a ona (jak mu się wydaje)
odpowiada mu. O swoich figurkach mówi „moje żony, córki i siostry”. Do szkoły
chodzi tylko czasami, w starannie dobrane dni, tak aby zdawać z klasy do klasy.
Rodzina, którą posiada, niezbyt go nie interesuje, od czasu do czasu tylko
odwiedza go siostra. Takim to indywiduum przyjdzie nam w „Chaos;Head” kierować. Super, nieprawdaż?
Od pewnego czasu Akihabarą (najmodniejszą dzielnicą Tokyo,
mekką wszelkiego rodzaju geeków, w której zresztą mieszka główny bohater)
wstrząsają niewytłumaczalne zabójstwa. Najpierw piątka młodych ludzi bez
żadnego powodu skacze z dachu wieżowca. Potem policja znajduje zwłoki
mężczyzny, w którego brzuchu ktoś zaszył kilkumiesięczny płód. Pewnego
wieczora Taku, wracając do swoje „bazy”, dostrzega w zaułku śliczną dziewczynę
o różowych włosach, która przy pomocy metalowych gwoździ w kształcie krzyży
przybija do ściany martwego już człowieka. Skąd panienka o rękach czerwonych od
krwi zna jego imię? I czemu dzień wcześniej fotografię tego miejsca przesłał mu
na chacie tajemniczy osobnik o nicku „Shogun”? Atmosfera zaczyna robić się
gęstsza, a wokół bohatera, stroniącego do tej pory od realnego życia, pojawiają
się jedna po drugiej dziewczyny, które wydają się mieć jakiś związek z całą
sprawą. A jaki związek z morderstwami ma sam Taku?
„Chaos;Head” wciąga. Gdy zaczęłam grać, w pewnym momencie ze
zdziwieniem spostrzegłam, że minęło już kilka godzin, choć wydawało mi się, że
to ledwie godzina. Chociaż bohater jest jednym z najbardziej antypatycznych i
odpychających typów postaci, jakie w grach widziałam, nie przeszkadza to grze,
wręcz przeciwnie, tworzy dodatkowo specyficzny nastrój. Gdy wraz z kolejnymi
wydarzeniami pojawiają się następne postaci, początkowo czujemy ulgę, ale tylko
chwilową, bo czemu bowiem bohater, którego wcześniej wszyscy starannie unikali,
nagle staje się obiektem takiego zainteresowania? Sam Taku dostrzega w tym coś
niezwykłego i nie myli się. W okolicy zaś mają miejsce kolejne zbrodnie, natomiast
ich sprawca wydaje się w jakiś sposób zainteresowany naszym bohaterem. A co z
tym wszystkim mają wspólnego dziwne (choć jednakowo śliczne) dziewczyny
wymachujące wielkimi mieczami? Nawet się nie obejrzycie, gdy niesamowita
opowieść, jaką jest fabuła „Chaos;Head” wciągnie was dokumentnie.
Tytuł ten uznawany jest za grę dla starszych, jednak nie z
winy erotyki – tej tu nie ma, przynajmniej nie w postaci seksu, obecnego w masie japońskich gier. Jest trochę lekko erotyzujących ujęć bohaterek, ale nic szczególnie odważnego czy bulwersującego. Przyczyną jest przemoc. Choć sceny brutalne są
starannie dozowane, wrzucono je tak, aby
każdorazowo miotnęły graczem o ścianę. Na dodatek, bohater nie jest normalnym
człowiekiem. Owszem, jest geekiem, o czym wspomniałam na początku. Cierpi na
dodatek na lekką paranoję i kilka innych schorzeń typowych dla hardkorowych
otaku. W „Chaos;Head” najlepiej grać wieczorem lub nocą. Siedzimy, gramy, a tu
nagle pika nam informacja o nowej wiadomości. To nasz komputer czy komputer
Taku? Bohater dopiero co dostał maila od mordercy. A co jest w mailu, który
właśnie dotarł do nas? W grze toczy się właśnie dyskusja na -chanie. A gdzie
siedzisz w międzyczasie ty, graczu? I czemu nagle ogarnia nas ochota zapalenia
światła i obrócenia się, celem sprawdzenia, czy na pewno nikt nas nie
obserwuje? Mało która gra potrafi wywołać tak sugestywny klimat, ale
„Chaos;Head” jest właśnie takim tytułem.
Nie oznacza to, że gra nie ma elementów lżejszych. Pełno tu
odwołań. Jeśli spojrzymy na stado
figurek, które Taku kolekcjonuje, bez trudu dostrzeżemy postaci z innych gier i
anime. Bohater lwią część czasu (przynajmniej na początku) spędza przy
komputerze. Tam zaś roi się od znajomych nazw – Mindorz zamiast Windows, Taboo
zamiast Yahoo, Pedophilia zamiast Wikipedia to tylko niektóre z przykładów. Jak
na grę tego typu przystało, wokół bohatera kręcą się, niczym planety wokół
słońca, śliczne dziewczyny. Przyczyny, dla których zainteresowały się taką
aberracją jak Taku, są różne i nie zawsze oczywiste. Gracz pewne z biegiem
czasu sam zacznie się zastanawiać, czemu Yua, klasyczne meganekko (mangowa
ślicznotka – okularnica) zaczęła śledzić naszego herosa, a Fes, charyzmatyczna
liderka gothik punkowej kapeli, odzywa się tylko do niego, ignorując innych.
Nowa uczennica w klasie od razu zwraca się do Taku po imieniu, a dziewczyna,
której wcześniej nie kojarzył, okazuje się jego koleżanką od lat. Fabuła w tej
grze wykonuje sporo akrobacji i zaręczam, warto uważnie czytać wszystko, aby
się w tym połapać.
Co do rozgrywki – akcję obserwujemy w jakichś 80% z
perspektywy Taku. Czasem tylko narracja przechodzi w ręce dwójki policjantów
badających sprawę zabójstw w Akihabarze lub innych bohaterów (najczęściej w tej
roli pojawia się Yua). Gra jest długa – jedno przejście może zjeść kilkanaście
lub kilkadziesiąt godzin naszego życia. Co ciekawe, niewiele postawiono przed
nami wyborów – ledwie kilka razy w trakcie rozgrywki zdane nam zostają jakieś
pytania. Grafika jest za to świetna – tła wykonano w całkiem niezłym 3D,
projekty postaci cieszą oko, zaś sceny przemocy, acz rysunkowe, przemawiają do
wyobraźni. Udźwiękowienie gry jest w zasadzie bezbłędne – postaci mówią
świetnie dobranymi głosami, odgłosy tła i dźwięki otoczenia tworzą klimat, a
muzyka go tylko potęguje. Zwykle w grach visual novel melodyjki są mdłe i
nijakie – kakofonia dźwięków w kluczowym momencie tej gry stanowi ich dokładne
przeciwieństwo. Do tego mamy kilka piosenek i świetnie wykonane intro. Animacje
są oszczędne i dotyczą główne ruchu ust postaci lub czasem detali w tle – kiedy
bohater siedzi przy komputerze, widzimy poruszającą się postać w grze mmorpg, w
którą gra.
Gra ukazała się w w 2008 jako dziecko firmy 5pb, otwierając tym samym całą serię produkcji z charakterystycznym średnikiem w tytule, które zbiorczo utworzyły uniwersum znanego jako "Science adventure". Ich cechami charakterystycznymi było skupienie się na technice - bohaterowie posługują się w nich często elektronicznymi komunikatorami, skupiają się na kwestiach związanych z techniką, nauką oraz internetem, zaś antagoniści należą do tzw. "Comitee 300", organizacji stojącej za najróżniejszymi spiskami.Każda z nich doczekała się także udanej adaptacji na anime.
Gra ukazała się w w 2008 jako dziecko firmy 5pb, otwierając tym samym całą serię produkcji z charakterystycznym średnikiem w tytule, które zbiorczo utworzyły uniwersum znanego jako "Science adventure". Ich cechami charakterystycznymi było skupienie się na technice - bohaterowie posługują się w nich często elektronicznymi komunikatorami, skupiają się na kwestiach związanych z techniką, nauką oraz internetem, zaś antagoniści należą do tzw. "Comitee 300", organizacji stojącej za najróżniejszymi spiskami.Każda z nich doczekała się także udanej adaptacji na anime.
W swojej klasie „Chaos;Head” jest grą znakomitą. Owszem,
uważny widz dostrzeże odniesienia i nawiązania do takich tytułów jak „Higurashi
no Naku Karu ni” (nastrój) czy „Bleach” (vide miecze bohaterek), jednak w
niczym nie umniejszają one przyjemności grania. Jeśli gry dobieracie właśnie
pod kątem klimatu i nastroju, niewiele jest lepszych pozycji niż ta. Szczerze
polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz