Etykiety

niedziela, 18 grudnia 2022

Mother 1 - recenzja



Problemy z nazwami gier są nieodłącznym elementem wczesnej epoki jRPG i ich zagranicznych wydań. Wystarczy przypomnieć dziwaczną chronologię Final Fantasy (w USA FF VI do dzisiaj wielu nazywa FF III), czy Dragon Quest zmienione na Dragon Warrior. Były przypadki, kiedy zachodnia nazwa stała się na świecie bardziej znana niż oryginalna - któż bowiem kojarzy grę "Akumajo Dracula"? Wszyscy natomiast świetnie kojarzą ją jako "Castlevania". Podobna sprawa dotyczyła serii gier jRPG "Mother", które w świecie zachodnim często kojarzone są jako "EarthBound".

Wydana w 1989 gra była bliskim krewnym hitowego "Dragon Questa", jednak jej twórca, Shigesato Itoi, chciał pójść w nieco inną stronę. Zamiast osadzać historię w fantastycznym neverlandzie, umieścił ją w Ameryce lat dwudziestych. W okolicy, w której toczy się historia, zaczyna się dziać coś dziwnego - przedmioty ożywają i atakują ludzi, na cmentarzu pojawiają się zombie, a zwierzęta zaczynają mówić ludzkim głosem. Nawet zwykli ludzie zaczynają zachowywać się nietypowo, a często agresywnie. Wydaje się, że ma to jakiś związek z zaginięciem pewnego małżeństwa, która dziesięć lat wcześniej zniknęło. Wrócił tylko mąż, który cierpi na amnezję, po kobiecie ślad zaginął.

Główny bohater, amerykański nastolatek, posiada moce parapsychiczne i postanawia pomóc swoim sąsiadom. Podczas robienia tego dowiaduje się coraz więcej o tym, co dzieje się wokół, a także odkrywa istniejące w innym świecie miejsce jakby ze snu, nazywane Magicant. Jaki jest jego związek z naszym światem i gdzie leży przyczyna problemów? To będzie musiał ustalić nasz bohater oraz kilku jego rówieśników, którzy do niego dołączą w trakcie historii.

Pomysły pana Ito początkowo wcale nie przypadły do gustu ludziom z Nintendo, którzy uważali projekt za zbyt dziwny i niepoważny. Trzeba było sporo wysiłku i determinacji, aby zdobyć ich ograniczone choć zaufanie. Gdy jednak ustalono, że bohaterami będą młode dzieciaki, nie będą posiadać typowej broni, a w grze będzie sporo humoru, powoli zaczęły rysować się pomyślniejsze perspektywy. Pojawiła się koncepcja gry innej niż większość, bardziej nastawionej na graczy młodszych czy też takich, którzy nie lubią historyjek z typowym fantasy.

Zamierzenia te się spełniły. "Mother" pozostaje grą bezsprzecznie oryginalną. Sporo tutaj humoru, w nazwach często znajdziemy odniesienia do pop kultury. Bohaterowie posługują się bronią typu "patelnia", "kij bejsbolowy" itd. Wrogami są początkowo mieszkańcy okolicy lub zwierzęta, a ich pokonanie nie oznacza zabicia, ale przywrócenie do normalności. Bohaterowie nie giną, ale tracą przytomność. Tego rodzaju aspekty czyniły z "Mother" grę bardziej "family friendly" niż cokolwiek poważniejsze fabularnie "Dragon Quest", "Final Fantasy" czy "Megami Tensei".

Co ciekawe, wcale nie oznaczało to, że "Mother" nie miało sensownie zbudowanej fabuły. Powiedziałabym, że pod tym względem gra mogła się pochwalić historią, która w niczym nie ustępowała popularnym tytułom, które niejako budowały podstawy popularność gatunku. Cała ta dziecięca otoczka mogłaby się niektórym wydawać infantylna, ale, moim zdaniem, całkiem udanie zbudowała niepowtarzalny klimat. Trudno też stwierdzić, aby była szczególnie prostsza od typowych tego typu gier.

Wspominałam o problemach z wydaniem angielskim. "Mother" dostało angielskie tłumaczenie, ale nie ukazało się ostatecznie na rynku. Trafiło ono dopiero później do internetu. Na rynek trafiła druga część serii, wydana jako "EarthBound". Gdy zaś później pierwsze "Mother" trafiło na rynek, wydano je jako "EarthBound Zero", by uniknąć pomyłki. Tak, Amerykanie nie tylko zmienili tytuł gry, ale nawet kolejność...

Mimo obaw panów z Nintendo, gra zyskała bardzo ciepłe przyjęcie. Famitsu dało jej wysoką notę 31/40, chwaląc oryginalne podejście do tematu i dostrzegając parodystyczny charakter. Niektórzy dostrzegali w całej grze przykład realizmu magicznego w grach video. Były też głosy krytyczne, zwracające uwagę na problemy z balansem - pod koniec gry bowiem poprzeczka trudności jest mocno podnoszona.
Gra otrzymała angielski przekład, ale ostateczne nie trafiła do sprzedaży. W 2003 ukazał się jej port na konsolę GameboyAdvance, wydany wspólne z dwójką. Choć nie otrzymał on oficjalnego angielskiego wydania, to powstał fanowski patch autorstwa bardzo na tym polu zasłużonej grupy Aeon Genesis.

Dzisiaj "Mother" to przede wszystkim ciekawostka z poprzedniej epoki, pokazując, jak kształtowały się początki jRPG. Choć może się wydawać ślepą uliczką, bo w końcu gatunek został zdominowany przez gry fantasy, to jednak można tu dostrzec jakieś światełko, które zwiastowało powstanie tytułów w rodzaju Shin Megami Tensei i Persona. Ciepłe przyjęcie spowodowało wydanie dwóch kolejnych części cyklu, z których zwłaszcza druga zapisała się dość mocno w historii gatunku. Ale to już inna historia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz