Etykiety

sobota, 16 listopada 2024

Isoland 2: Ashes of Time - recenzja

Pierwsza część Isoland okazała się dla mnie całkiem sympatyczną niespodzianką, choć może nieco za prostą, jak na moje przygodówkowe gusta. Jednakże postanowiłam dać chińczykom jeszcze jedną szansę i po pewnym czasie odpaliłam drugą część cyklu, wydaną w 2018. Trzeba przyznać, że choć na pierwszy rzut oka Isoland 2: Ashes of Time, wygląda bardzo podobnie, to różnice są zauważalne.

Podobnie jak w pierwszej części, tu także eksplorujemy wyspę, na której dzieją się dziwne rzeczy. Ba, wiele miejsc i przedmiotów bardzo przypomina te z jedynki, w rezultacie czego można się zastanawiać, czy to aby nie ta sama wyspa, tylko w innym momencie swojej historii. Sugestie odnośnie tego znajdziemy w trakcie rozgrywki, choć fabuła, jak i w jedynce, jest tu dość rwana i fragmentaryczna, nie dająca nam wielu wyjaśnień wprost.

 Mechanika również opiera się na tych dwóch samych elementach, czyli z jednej strony na zbieraniu przedmiotów i używaniu ich w określonych miejscach, a w z drugiej strony - na rozwiązywaniu rozlicznych łamigłówek, którymi naszpikowana jest ta wyspa. Można by więc pomyśleć, że znowu dostajemy to samo. Po części to prawda. 

Z drugiej strony, dość szybko okazuje, że "Isoland 2: Ashes of Time" jest grą zauważalnie trudniejszą od poprzedniczki. Po pierwsze, łamigłówki już nie są tak banalne, w paru miejscach trzeba się nieźle nagłowić, by je rozwiązać. Niektóre są unikalne dla każdej rozgrywki. Czasem też podpowiedź ich dotycząca jest dość dobrze ukryta - a są takie, których bez tej podpowiedzi niemal nie da się rozwiązać, chyba, że długotrwałą metodą prób i błędów.

Wyraźnie zwiększył się także obszar eksploracji - jest tak ze trzykrotnie większy niż w jedynce. To nie tylko sprawia, że przedmiotów jest więcej, ale także zwiększa ilość miejsc, w których musimy szukać opcji do wykorzystania. Owszem, Isoland 2 jest dłuższe, więcej tu chodzenia, zastanawiania się, czego gdzie użyć i szukania takich miejsc. Więcej jest także postaci, choć mam wrażenie, że ich rola zmalała względem jedynki. Podobnie jak w poprzedniczce, pełne zaliczenie gry wymaga dwóch przejść, ale tym razem "druga runda" jest zdecydowanie krótsza.

Od strony wizualnej Isoland 2 prezentuje poziom poprzedniczki, czyli jest dziwnie, ale dobrze. Moim zdaniem ta nieco osobliwa konwencja graficzna sprawdza się nieźle. Podobnie muzyka, jest sympatyczna i nie rozprasza, co jest ważne w grach wymagających myślenia i skupienia. Łamigłówki zrobione są ładnie i czytelnie, choć w niektórych przypadkach nie obraziłabym się, gdyby było jakiejś wyjaśnienie, co do mechaniki. Jednak widać, że tu twórcy chcieli pójść dalej i byli konsekwentni.

Jeśli czegoś mi w grze zabrakło, to jakiegoś zupełnie nowego elementu. Gra jest większa, trudniejsza, ale bez żadnych rewolucji - dla niektórych to pewnie będzie zresztą zaleta. Bo jeśli komuś podobało się Isoland, to jestem pewna, że druga część także przypadnie mu do gustu. Ja bawiłam się nieźle, choć poczucie powtórki z rozrywki było mocne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz