Etykiety

niedziela, 14 sierpnia 2022

Gobliiins 2: The Prince Buffon - recenzja


Pozytywne przyjęcie i dobra sprzedaż sprawiły, że powstanie kontynuacji "Gobliiins" było czymś oczywistym. W odróżnieniu jednak od takiej Sierry, która generalnie wykorzystywała w swoich grach ten sam schemat, oblekając go tylko w różną fabułę, twórcy "Gobliiins" postanowili, że wprowadzą do sequela kilka zmian, dzięki czemu gracze doświadczą czegoś nowego. Stąd też wydana w 1992 część druga nie była wyłączne kopią udanej poprzedniczki.

Założenie fabularne "Gobliiins 2: The Prince Buffon" jest w sumie dość zbliżone. Tym razem zły demon Amoniak porwał księcia Buffona, małego synka króla Goblinów. Zrozpaczony król wysyła na ratunek dwójkę swoich zaufanych agentów. Pierwszy z nich to Fingus - inteligentny i zdolny, drugi zaś to Winkle - silny i zręczny. Oba gobliny muszą dotrzeć do siedziby Amoniaka, a tam odnaleźć porwanego księcia i sprowadzić go do domu.

Inaczej niż w jedynce, tutaj sterujemy tylko dwójką bohaterów. Nie są oni tak wyspecjalizowani - wiele akcji może wykonać każdy z nich, a tylko część jest dostępna dla wybranych. Tak jak w jedynce, znajdujemy przedmioty i rozwiązujemy zagadki, aby móc przenosić się z poziomu na poziom. Tu jednak nie ma takiej liniowości - zdarza się, że do danej lokacji będziemy wracać dwa, a czasami nawet trzy razy, by móc rozwiązać wszystkie zagadki.

Choć teoretycznie mechanika gry jest podobna, wprowadzono jedną, bardzo istotną zmianę, która sprawia, że "Gobliiins 2" jest grą trudniejszą od jedynki. Bardzo wiele zagadek bowiem wymaga koordynacji działań - musimy je wykonywać jedne po drugim, na dodatek bardzo szybko i obydwoma goblinami na raz. Zwykle są to dwie, czasami trzy akcje, na które mamy niewiele czasu. Moim zdaniem jest to spora zmiana na plus, bo owszem, czyni grę ciut trudniejszą jak również wprowadza też elementy wymagające nie tylko główkowania ale i refleksu.

Dzięki tym zmianom gra unika monotonii. Fabuła, tak jak poprzednio, jest bowiem pretekstem, nie jest jakoś tam głęboka czy porywająca. Za to zagadki są satysfakcjonująco trudne, tak w sam raz, moim zdaniem, by nie frustrować gracza, ale też nie dawać mu do zrozumienia, że gra jest dla głupich. Bodaj dwa lub trzy razy dochodziłam do momentów, kiedy musiałam przyznać, że nijak nie wiem, co mam dalej zrobić, ale ne była to sytuacja nagminna. W sumie gra daje więcej relaksu i frajdy niż ciężkiego wysilana mózgownicy.

Pod kątem grafiki zmiany są niewielkie - to nadal te same, sympatyczne i zabawne pikselarty co w jedynce. Ich niewątpliwą zaletą jest czytelność - to jedna z tych gier, gdzie trudno jest coś przeoczyć. W wersji płytowej gra dostałą w całości mówione dialogi, które dodały jej smaku i klimatu. Generalnie, mimo swojego wieku, jej bajkowy i humorystyczny nastrój sprawia, że ta grafika nadal wygląda stylowo, lepiej niż niejedno 3D.

"Gobliiins 2: The Prince Buffon" spotkało się z dobrym przyjęciem wśród krytyków, oceny były w zdecydowanej większości pozytywne, jedynie konwersja na Amigę, która znacząco obniżyła jakość grafiki, oceniana była gorzej. Mogę się zgodzić, gdyż gra jest bardzo dobrym przykładem udanego sequela, rozwijającego koncepcję pierwowzoru, ale bez drastycznych zmian. Jeżeli więc podobała wam się jedynka, to jestem pewna, że dwójka także przypadnie wam do gustu, tak jak zresztą i mi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz