Etykiety

niedziela, 29 stycznia 2023

Goblins Quest 3 - recenzja


Po dwóch, bardzo udanych częściach cyklu, było oczywiste, że jeśli powstanie część trzecia, to jakiś oddech świeżości się przyda. Gdy więc przystępowano do prac nad trójką, panowie z Coktel Vision planowali kilka zmian. Największa z nich przyszła, co ciekawe, z zewnątrz. W 1993 firma ta bowiem została wykupiona przez Sierrę. W związku z wydaniem trzeciej części, firma Roberty Williams zażyczyła sobie, aby zmienić tytuł gry na "Goblins Quest", aby pasował do reszty przygodówek w katalogu tego wydawcy. Tak więc gra ukazała się w 1993 jako "Goblins Quest 3", rezygnując z podwójnego "i" w tytule, ale zachowując numerację serii.

Tym razem gracz kierował ruchami tylko jednego bohatera - goblina o imieniu Blount, który w wyniku różnych niepowodzeń zostaje wpakowany w aferę polityczną, zarażony klątwą wilkołactwa, a nawet zabity. Z wszystkich tych perypetii wyplątać się musi dzięki własnemu intelektowi, stawiając czoła zagadkom, tak jak w poprzednich częściach cyklu. Tu jednak fabuła jest nieco bardziej złożona, gdyż w trójce włożono nieco więcej wysiłku w jej rozwój. Nadal jednak stanowi ona przede wszystkim tło dla kolejnych łamigłówek.
Choć główny bohater jest tylko jeden, nie oznacza to, że w grze sterujemy wyłączne Blountem. W różnych lokacjach pojawiają się pomocnicy, którzy mu towarzyszą - zarówno inne gobliny, jak i zwierzęta. Są też lokacje specjalne, gdzie nie operujemy żadną postacią, ale wyłącznie dwójką dłoni - prawą i lewą. Te zmiany, choć na pewno nie rewolucyjne, sprawiają, że w "Goblins Quest 3" gra się ciut inaczej niż w jedynkę i dwójkę.

Z drugiej strony, celowo użyłam słowa "ciut". Idea gry pozostała bowiem niezmienna. W każdej lokacji musimy wykonać szereg zadań powiązanych z posiadanymi lub znalezionymi przedmiotami, tak aby móc pójść dalej. Lokacje są zdecydowanie większe niż poprzednio, przedmiotów i zagadek jest także więcej. W niektórych przypadkach musimy wręcz krążyć między dwiema lokacjami, aby móc sobie z nimi poradzić. Na szczęście, podobnie jak poprzednio, nie ma tu sytuacji, w której można się zablokować.
Zauważalnie wzrósł natomiast poziom trudności. Zagadki stały się bardziej złożone, zaś ich abstrakcyjny i humorystyczny charakter wcale nie ułatwiał sprawy. Zdecydowanie częściej niż poprzednio wykorzystano tutaj czasówki. W niektórych momentach rozgrywki potrafią one naprawdę dopiec, zwłaszcza, gdy trzeba wykonać kilka zadań na raz. Jakby tego było mało, jeden z fragmentów gry to regularna rozgrywka szachowa, na szczęście bardzo prosta. Całość oczywiście zachowała swój oryginalny, lekki i humorystyczny wydźwięk, więc o typowych dla wielu gier Sierry dead endach możemy zapomnieć. To chyba zresztą dobrze.

Grafika nie uległa wielkiej zmianie, raczej lekko ewoluowała, zachowując charakterystyczną dla tej serii konwencję, co zresztą uważam za dobre, bo akurat bardzo ładne pikselowe grafiki są tu mocną stroną.  Gra otrzymała też wersję CD z nagranymi wszystkimi dialogami. Zresztą, w temacie dźwięku miałabym pewną uwagę - gra ma bowiem denerwującą bajerkę, która polega na tym, że gdy nic nie robimy, to inne postacie na ekranie wydają jakieś dźwięki - potrafi to być rozpraszające, gdy staramy się skupić, a nie da się tego niestety wyłączyć.
Odbiór gry był bardzo pozytywny, chwalono zachowanie wszystkiego, co wyróżniało jedynkę i dwójkę, zauważając poprawę w temacie fabuły oraz grafiki. Więcej krytyki zebrała wersja na komputer Amiga, słabsza graficznie od PCetowego oryginału. Niektórzy krytycy zwracali jednak uwagę, że poziom trudności mocno skoczył i że "Goblins Quest 3" nie jest tak lekką rozrywką, jak poprzednie gry z tej serii.

W powszechnej opinii "Goblins Quest 3" został uznany za najlepszą część cyklu. Trudno się tu nie zgodzić. Gra ma wszystko, co czyniło jedynkę i dwójkę tak sympatycznymi, a jednocześnie dodaje nieco nowych rzeczy. Poprzeczkę stawia wyżej. Co ciekawe, zamyka też fabularnie całość. Może się to wydawać dziwne, ale twórcy postarali się, aby trójka fabularnie spięła wszystkie trzy części w jedno.
To kawał fajnej, dowcipnej przygodówki, której w zasadzie trudno cokolwiek zarzucić. Może zatem zastanawiać, dlaczego "Goblins Quest 3" zamknęło na dług czas ten cykl. Owszem, finał gry niejako kończył opowieść, ale wiadomo, że w światku gier komputerowych to nie jest problem. Niemniej, czwarta część pojawiła się dopiero szesnaście lat później i była już czymś mocno odmiennym. Ale to temat na inną opowieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz