Etykiety

niedziela, 30 stycznia 2022

Larry 5: Fala Miłości - recenzja


Trzecia część serii "Larry" wydawała się definitywnie wieńczyć cykl. Finał ostatecznie zamykał fabułę. Co więcej, Sierra zdecydowała, że kolejna, czwarta część serii, będzie czymś z zupełnie innej beczki. Zaplanowano stworzenie gry dla kilku graczy chodzącej na przygotowywanym właśnie silniku Sierra Network, dla którego właśnie nowy "Larry" miał być jednym z magnesów. Jednakże z przyczyn technicznych cały projekt nie doszedł do skutku. Mimo tego, wydawca uznał, że nazwa "Larry 4" została już zużyta i że nowa gra w ramach serii będzie nosić tytuł "Larry 5". Miało to stać się źródłem jednej z większych konfuzji w dziejach gier komputerowych, całej masy teorii i pytań, którymi przez lata zasypywany był Al Lowe, twórca serii.

Co ciekawe, teorie te podsycała sama fabuła gry - wielu podejrzewało, że historia związana z kradzieżą dyskietek gry dotyczą właśnie "Larry 4". W grze pojawia się także żart na temat produkcji o nazwie "Larry 4: Missing Floppies". Jedna z popularniejszych teorii głosiła, że jeden z techników obraził się na Sierrę, zabrał niemal skończoną grę i zagroził jej wydaniem. To miało sprawić, że wydana w 1991 roku kolejna część była właśnie piątą. Nawiązując do części trzeciej, nosiła tytuł: "Larry 5: Passionate Patti does little undercover work".

W finale "Larry 3" nasi bohaterowie tworzyli grę komputerową, która miała być opowieścią o wszystkich przygodach Larryego. Niestety, tuż przed jej ukończeniem wszystkie materiały zostały skradzione. Doprowadziło to do kryzysu w związku Larryego i Patti. On popadł w depresję, która skończyła się amnezją, ona z kolei postanowiła zrobić karierę jako muzyk. Ostatecznie ich drogi się rozeszły, choć nie zapomnieli o sobie. Larry podjął pracę jako "przynieś-podaj-pozamiataj" w firmie produkującej dość podejrzane filmy i show. I właśnie tam pewnego dnia szef wypatrzył go jako osobę, której szuka. Chodziło bowiem o trzy kandydatki do nowego programu. Materiał na ich temat musi przygotować ktoś, kto teoretycznie nie wzbudziłby zainteresowania żadnej kobiety, ostatni oferma i łamaga.. Larry, który właśnie oblał kawą szefa, wydaj się mu wręcz stworzony do tego zadania.

Nasz bohater, uzbrojony w mini kamerę i taśmy, wyrusza, aby nagrać filmiki z udziałem trójki pań, podróżując przez USA. W tym czasie Patti, której kariera nie posuwa się do przodu tak szybko, jakby mogła sobie tego życzyć,budzi zainteresowanie FBI. Panowie z biura prowadzą bowiem śledztwo w sprawie podejrzanych działań kilku muzycznych wydawnictw. Śliczna i utalentowana pianistka wydaje im się idealną osobą, która mogłaby się wślizgnąć w to środowisko i zdobyć odpowiednie dowody. Larry i Patti nie wiedzą nawet, że prowadzone przez nich działania mają wspólny mianownik.

"Larry 5" nawiązywał do poprzedniej części - tak tam jak i tu gra była podzielona na rozdziały, w których sterowaliśmy jednym z bohaterów. Tam dotyczyło to jednak połowy gry, tu zaś ma miejsce naprzemiennie. Moim zdaniem to akurat zwrot w dobrą stronę i jedna z mocniejszych stron tej, w sumie jednak niezbyt ciekawej gry. Czemu nieciekawej? Bo trudno się oprzeć wrażeniu, że twórców przerosły trochę nieco ambicje.

Intro do "Larry 5", dłuższe niż w jakiekolwiek z trzech poprzednich gier, zapowiadało bardziej złożoną niż dotychczas fabułę, z wątkami politycznymi oraz gangsterskimi, wymieszanymi z pornobiznesem i humorem. Wyglądało na to, że Al Lowe chciał tutaj pójść w stronę bardziej poważnej gry przygodowej, która by nie ustępowała flagowej produkcji Sierry - King's Quest. Niestety, wszystko to okazało się mżonką. Kwestie, które miały stanowić podbudowę fabuły, zostały szybko zepchnięte na dalszy plan, do tego stopnia, że w trakcie rozgrywki praktycznie nie istnieją, nie mają wpływu na to co się dzieje, funkcjonują niezależnie od nas. W swojej podstawie gra pozostaje tym, czym były poprzednie części - pretekstem do pieprznych żarów i lekkiej erotyki.

Co ciekawe, wraz z próbą (nieudaną) pogłębienia fabuły gry, nastąpiła istotna zmiana poziomu trudności "Larry 5" jest zdecydowanie prostszy od poprzednich gier, szczególnie od dwójki oraz trójki, oferujących miejscami całkiem wysoki poziom trudności zagadek. Tutaj przedmiotów jest mniej, są one lepiej widoczne. Swoje ma też znaczenie fakt, że bohaterowie poruszają się między odrębnymi lokacjami, z których każda jest osobna, więc nie ma tu chodzenia tu i tam po sporym obszarze. Aby jakoś to zrównoważyć, twórcy wprowadzili system numerów - musimy znajdować numery telefonów, a czasem także i kody oraz je zapamiętywać ( a najlepiej - notować), by korzystać z nich w trakcie gry. Są one często różne w każdej rozgrywce. Nawiązując do pierwszej części, wprowadzono też kasyno z minigierą na automacie. Zniknęły całkowicie dead endy, a niektóre zadania mają czysto opcjonalny charakter.

Na plus nadal wypada humor - to mocna strona tej gry. Dowcipów jest dużo, mnie szczególnie rozbawiły te powiązane z Donaldem Trumpem i jego rodziną - a mówimy przecież o grze z lat 90, kiedy nikt jeszcze nie przypuszczał, że ten bufon zostanie prezydentem USA. Zrezygnowano przy tym z przebijania czwartej ściany, jak w "Larry 3". Co ciekawe, erotyki nie ma wcale tak dużo - powiedziałabym, że gra jest nawet grzeczniejsza od poprzednich, bo zrezygnowano tu nawet z nagości, czy nawet bardziej śmiałych scen. Zaznaczyć warto, że fragmenty z udziałem Patti są generalnie grzeczne. Domyślam się, że chodziło o to, aby uczynić "Larry 5" grą bardziej mainstreamową. Nieszczególnie to jednak wyszło.
"Larry 5" był pierwszą grą z tej serii, która wykorzystywała silnik Sierra Creative, całkowicie nastawiony na mechanikę "point and click", bez konieczności ręcznego wpisywania komend. Znacząco poprawiła się też grafika, wykorzystująca możliwości VGA, przez co "Larry 5" jest o wiele bardziej atrakcyjny wizualnie i mniej pikselowy od poprzedników. Podobnie jak reszta z siedmiu części cyklu, ta gra także ukazała się po polsku nakładem wydawnictwa Play It. W polskim wydaniu jej tytuł przetłumaczono jednak niezbyt fortunnie.

W moim odczuciu jest to gra, która obiecuje więcej niż daje. Ma kilka dobrych elementów - humor, grafikę, mocniejsze zaakcentowanie postaci Patti, ale mimo tego niespecjalnie wciąga. Chciałoby się jednak trochę więcej, bo może wtedy nie byłaby zaledwie przeciętniakiem, jakim, moim zdaniem, jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz